środa, 28 grudnia 2016

Notatka grudniowa #28

Ho ho!
Po wczorajszym produktywno-relaksacyjnym dniu nadszedł dzień pracy. Choć praca to w tym przypadku za duże słowo. Po pracuni udałam się do Bonarki na ubraniowe łowy. Niestety jest teraz szał przecen (w większości udawanych przecen, uważajcie szczególnie w sklepie Martes Sport ;p), więc to, co znaleźć można w sklepach określę jednym słowem: burdel. Nie znalazłam nic z mojej listy, ale na pocieszenie wpadł balsam z Yves Rocher, który poleciła mi dziewczyna kumpla Mężczyzny, a który stosuję jako krem do rąk na noc, więc starcza mi na rok <3 Dobrze, że była promocja -50%, inaczej jego cena jest rozśmieszająco absurdalna :D


Zrobiłam jeszcze zakupy do domu i na tym moja werwa się skończyła. Nawet drzemka nie pomogła. Od popołudnia ból chce rozsadzić mi głowę, więc wyczekiwane spotkanie z Mężczyzną miało charakter, jak sam to określił, wysysania ze mnie energii. Chyba muszę po prostu zakończyć już ten dzień, jutro na pewno będzie lepiej.

Na pewno.

N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz