środa, 21 grudnia 2016

Notatka grudniowa #19 + #20 + #21

Ho ho!
Piękne combo, prawda? W poniedziałek odpuściłam sobie pisanie z premedytacją - chciałam iść spać. Wtorek zadecydował za mnie i czasu nie znalazłam. Dlatego dziś piszę już teraz, nim znowu zdarzy się coś, co oderwie moją uwagę od notatki grudniowej.


Poniedziałek był mocnym akcentem. Jak wchodzić w nowy tydzień, to szturmem! Od świtu kąpałam w siarce, potem pojechałam do pacjenta, od niego do cioci, gdzie nie skończyło się na terapii manualnej, a na nagrywaniu płyt ze zdjęciami (nie pytajcie). Wpadłam do domu na całe pół godziny, podczas których mama podała mi talerz z odgrzanym obiadem, a ja jedząc go, pakowałam się na jogę. I przebierałam, także ciekawe kombinacje z zastawą ;p Zjogowałam się i zameldowałam w domu o 22:30 - mocny początek tygodnia!

Niewiele brakło, a dałabym sobie siana z jogą, ale to była prawdopodobnie ostatnia szansa, by pojawić się w tym tygodniu na zajęciach, więc szkoda odmawiać sobie przyjemności. Cieszę się, że poszłam, w końcu ruch to zdrowie, a tego mi teraz najbardziej potrzeba.

Wtorek stał pod znakiem załatwiania spraw nieco mniejszych - ostatnie prezenty, dekorowanie pierniczków (nie dokończyłam, brakło mi cierpliwości), ratowanie paznokci, poszukiwania białej bluzki (wymyśliłam sobie, nie? białą bluzkę znaleźć w sieciówkach..) i jeszcze całej listy innych spraw, których nawet nie zaczęłam, bo jak grzyby po deszczu wyrastały problemy i załatwienia na wczoraj. Znów położyłam się nieco za późno jak na wstawanie nad ranem (albo w nocy ;p).

A dziś jest jeszcze ciekawiej! Wczoraj jedna z pań, z którymi pracuję na mokrych zabiegach, dowiedziała się przez telefon, że jednak od nowego roku zatrudniona nie będzie (jest na śmieciówce, tak jak my). Rozumiem jej rozżalenie i ogrom emocji, który nią miotał, gdy usłyszała te cudowne wieści, choć zachowania już nieszczególnie pojmuję. Oświadczyła, że zatem od dziś nie przychodzi już do pracy - nie wiem, czy chciała zrobić na złość kierowniczkom (choć to nie była ich decyzja, tylko z wyższego szczebla), ale zrobiła głównie nam, swoim koleżankom. Na trzy dni przed świętami, oprócz swojej zmiany, swoich pacjentów i swoich rodzinnych obowiązków, muszę jeszcze obrabiać jej zmianę. Niestety, taka mentalność, może za długo na siarce przesiedziała (tak, naprawdę już czas się ewakuować ;p).

Jeśli już mowa o obowiązkach, to wracam dekorować pierniki, pakować prezenty i pić grzańca :) Odezwę się jutro, a Wam życzę mniejszego burdelu przedświątecznego!

N.

2 komentarze:

  1. to była terapia manualna zdjeciami :D
    i jakie piękne zdobienie pierniczków <3 w ogóle ładna gwiazdka, ja mam foremki takie sprzed stu lat :D ale pierniczek to pierniczek, zje się każdy.

    Btw, kupowałam dzisiaj Kringle Candle dla siostry na prezent - ja pierd, jakie to ma ceny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie dwa dyski nastawiłam na nagrywanie ;p
      Świecę, czy woski? Tak, ceny z kosmosu, żeby to jeszcze na soi było i obiad robiło! Dlatego ostatnio stapiam to, co mam, bo by mnie D. zabił za nową dostawę.

      Usuń