niedziela, 19 maja 2013

Słowem wyjaśnienia..

Kilka prawd życiowych nabytych w minionym tygodniu:

* Nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej.

* Ciało może więcej, niż podpowiada Ci Twój umysł sprawdza się tylko w przypadku ćwiczeń z Chodakowską. Pierdykniesz się na taką Przehybę i okazuje się, że umysł swoje, a ciało i tak powie: dziękuję, ja tu zostaję.

* Karaluchy pod poduchy, pod kołderkę, do śpiwora i ciesz się, że gdzie indziej nie wlazły..

* Polscy celebryci nie powinni mieć fejsbuków, bo jak już coś napiszą, to witki więdną.

* Starzejesz się, gdy pytanie o dowód przy zakupie wina napawa Cię dumą :)


Kiedyś wrócę, obiecuję. Jeśli przeżyję ten tydzień.

niedziela, 12 maja 2013

To pobiegane..

W końcu zrobiło się ciepło, kolano przestało buntować ilekroć używam je dłużej niż 10 min dziennie, a biegnąc ostatnie 5 km śpiewałam pod nosem (czyli z kondycją nie najgorzej) i masz babo placek.. przeziębienie. Wiem, że łapanie katarku w maju jest nieco dziwne, ale takie życie alergika o zerowej odporności - wsiadam do autobusu, prychnie ktoś na mnie i kolejne dwa tygodnie wyjęte z życiorysu -.-


A jak się okazuje, mój iPod mnie okłamuje, menda jedna! Uroczy męski głosik uparcie twierdzi, że przebiegłam 5 km, podczas gdy na mapie jak byk stoi 6,6 km.. Kiedyś będę chciała pobiec 10 km i wyjdzie mi maraton ;p

Po bieganiu - powrót do szarej, marketingowo-raportowo-badawczej rzeczywistości, którą umila odkryta na wiosnę Perła Winter (która, oczywiście, już z półek zniknęła, za bardzo mi smakowało). W sumie mogłabym stworzyć osobny wpis o piwo-podobnych napojach, które spożywam, ale jeszcze wyjdę na alkoholiczkę.

Ta tkanina między jogurtami, to majtki.. Tak, jak trąbią billboardy, w Auchan nudy nie ma ;p

Kwitną, pylą, życie zatruwają.. wiosna i jej pomioty :)

Coctus erectus, czyli nie tylko ja niemiłosiernie nudzę się na prawie ;p Nie pamiętam jaki był temat ostatnich zajęć, ale w którymś momencie dyskusja zeszła na kwestie, jak w świetle prawa należy postąpić z agresywnym pacjentem. I wiecie co? Polskie prawo jest chore! Jeśli pacjent mnie uderzy, nie mogę go nawet odepchnąć od siebie, bo to naruszenie jego cielesności i pierwsze powinnam zacząć od.. negocjacji. Proszę mnie nie bić, proszę mnie nie gwałcić, przepraszam, czy może pan odstąpić od łamania mi nosa? :/

Skotniki, w minionym tygodniu szłam tą ścieżką jakieś 10 razy. Po drodze mijałam domy przyozdobione na jakąś religijną uroczystość - bibuła, znicze, wieńce, flagi i wielki eee, gobelin(?) wiszący na ścianie jednego z domów. Dość osobliwy widok.

Ostatnie trzy zdjęcia pochodzą z wczorajszej imprezy urodzinowej Alex, która miała miejsce na dachu, a ja byłam babcią klozetową (dzierżę klucz do toalety) i prawą ręką grillmana (cudowna kombinacja ;p)


Miłego tygodnia Wam życzę! 
A sobie, by ten cholerny katar poszedł w piz..u :)

czwartek, 9 maja 2013

Yankee Candle - Turquoise Sky

Napadłam wczoraj woskową świątynię. W planach miałam wykupienie nowej kolekcji, lecz na miejscu okazało się, że nie ostały się żadne woski, samplery.. no masakra! Pani poinformowała, że za tydzień powinna dojść dostawa..za tydzień! :( Myślałam, że serduszko mi tam pęknie.
Na pocieszenie wyniosłam dwa inne woski - Beach Wood i opisany poniżej Turquoise Sky :)


Turkusowe niebo nie pachnie przez folię - wzięłam ze względu na piękny kolor i nie wiedziałam czego się spodziewać. Odpalam więc kominek (tym razem nie podpalając sobie niczego ;p), kruszę skąpy kawałek i zasiadam do Raportu Siemensa 2012 - Zdrowie - męska rzecz (powiadam Wam, ja tej magisterki rychło nie napiszę..). Przez pierwsze kilka stron raportu nie dzieje się nic. Potem dzieje się piżmo. Kurde, co ja mam z tym piżmem, że nawet wybierając w ciemno z kilkudziesięciu zapachów wosków, wybiorę właśnie wydzielinę z gruczołów okołoodbytniczych piżmowca, piżmaka, czy innego skunksa!?
Na szczęście po kilku minutach z odsieczą nadciąga świeża nuta.. po odwinięciu folii czuć ją jak toaletowy sprej o morskiej woni, ale palona w kominku ma jakiś inny wyraz. Taki słony :) 

Przekonana nie jestem, nie czuję się jak nad oceanem, żadne orzeźwienie nie nadeszło. Wielkiej miłości nie będzie, ale może nada się do eksperymentów z mieszaniem zapachów.

P.S. Niestety po wyprawie po jadło do kuchni, zastałam w pokoju kibel zaatakowany brisem :facepalm:


wtorek, 7 maja 2013

Biegnąc polem, lasem..


Fakt, że mam w uszach słuchawki i dyszę, jakby mnie chłostał sam Krystian Szary nie oznacza, że nie słyszę tych cudownych komentarzy, które wyrywają się wam z ust, drodzy świadkowie mych nieudolnych popisów (zwanych bieganiem). 
Amen.


poniedziałek, 6 maja 2013

Świeca wodna - jak to się je?

Na ciepło ;]
Mężczyzna, będąc jakiś czas temu na targach nie-pamiętam-czego, wypatrzył świece wodne i spytał, czy chcę coś takiego. Po krótkim rozeznaniu stwierdziłam, że raczej nie. Więc mi coś takiego kupił :)


Zostałam posiadaczką zestawu zawierającego 5 plastikowych pływaków, knot (1m) i saszetki z barwnikami (niebieski, żółty, czerwony). Całość zapakowana jest w kartonowe pudełko pełnie cennych informacji: Świeca wodna - ekologiczna, bezpieczna, wykwintna. 625 godzin romantycznego nastroju. Szau.

Jest też krótka (choć ciężko byłoby opisać ten proces szerzej..) instrukcja, którą przytoczę w swoich słowach i obrazkach :)

1. Odcinamy 16 mm knota. Nie 15 mm, nie 17 mm. Dokładnie 16 mm, inaczej knot się nie pali. Na szczęście producent przygotował specjalną rycinę na opakowaniu, więc przy odrobinie precyzji jesteśmy w stanie nie zawalić już przy pierwszym kroku.


2. Umieszczamy knot w pływaku.Wchodzi jak masło i stoi.
3. W wybranym (dowolnie kształtnym), wypełnionym wodą naczyniu rozpuszczamy barwnik. Oczywiście można zostawić wodę czystą albo poszukać innych barwników (te dołączone do zestawu są bardzo mocne, wystarczy dosłownie szczypta dla intensywnego koloru).


4. Dokładamy ozdoby. Idea świec wodnych opiera się na tworzeniu kompozycji, które mają powalić naszych gości (i nas samych najlepiej też), zanurzonych w wodzie, po powierzchni których dryfują pływaki. Średnio mnie to pociąga, ale małe eksperymenty jeszcze nikomu nie zaszkodziły - wrzuciłam więc sztuczny kwiat jabłoni/wiśni/cokolwiek to ma przypominać, niestety kwiat ten mnie olał i dupskiem do zdjęcia ustawił :)
5. Na powierzchnie wody nalewamy olej (taki, jakiego używamy w kuchni). Producent zaleca, aby był to 1 cm, ale znów - średnio estetycznie wygląda taka tłusta, zżółkła warstwa na naszej kompozycji.. Ja wlewam ok. 3-4 mm i dolewam, gdy płomień przygasa.
6. Umieszczamy pływak na oleju - knotem i bąbelkami powietrznymi do góry ;p


7. Czekamy, aż knot nasiąknie olejem (będzie spływał do rynienek) i odpalamy dziada (przy okazji podpalamy sobie kolejny paznokieć..)


Moje małe ale:
- uczulmy gości, że to pływająca świeczka - moja kuzynka dość energicznie się za nią chwyciła, sądząc, że to taki ładny żelowy wosk.. zmywanie oleju z mebli i podłogi nie należy do przyjemności.
- zarówno pływak, jak i ten olej do najpiękniejszych nie należą.. nie postawiłabym takiej świeczki na stole pełnym jedzenia.
- koszmarnie się u mnie kurzy, więc świeczka po kilku dniach wygląda źle (a raczej jej nie przetrę ;p)
- likwidacja świeczki też jest nieprzyjemna - olej na palcach, w zlewie, masakra.
- filmiki producenta i przekonanie o zajebistości swojego produktu - ehhh :D

Na szczęście jestem świeczko-maniakiem, więc wiele wybaczam, zapominam, przymykam oko i delektuję się wykwintnymi godzinami romantycznego nastroju ^^


Proszę nie kraść zdjęć - dziękuję.

piątek, 3 maja 2013

Savoir-vivre: MPK Kraków

Pamiętam dzień, gdy Kolebka na swoim prywatnym fejsbukowym profilu wrzuciła typologię użytkowników krakowskiej komunikacji miejskiej. Listę szybko uzupełniłam o swoje obserwacje, wszak narzekanie to moje hobby ;p Dziś spędziliśmy z Mężczyzną 30 min w autobusie i była to tak cudowna podróż, że postanowiłam napisać tego posta. Jak należy zachowywać się w pojazdach komunikacji miejskiej? Ano, tak:

1. Wsiadasz do tramwaju/autobusu bez biletu? Należy go kupić. Bardzo dobrym i praktycznym rozwiązaniem jest posiadanie przy sobie jedynie banknotu (min. 100 zł) i męczenie kierowcy/motorniczego oraz pasażerów o to, czy ma ktoś rozmienić. Tylko leszcze mają drobne do automatu.

2. Pamiętaj, by kupując bilet nie trzymać się uchwytów - zgromadzone wkoło dziewoje tylko czekają, aż połamiesz im kości śródstopia swoim ciężarem.

3. Jeśli jesteś użytkownikiem kul łokciowych, laski lub balkonika, a przeszkadzają ci one w biegu do autobusu, nie rezygnuj z nich - przydadzą się, gdy zmęczony życiem zechcesz wywalić jakąś młodą osobę z miejsca siedzącego.

4. Masz jedynie legitymacje inwalidzką? Spoko, pamiętaj tylko, by minąć wszystkie wolne miejsca, które zastaniesz wsiadając do pojazdu i wykrzyczeć swoje frustracje na dziewczę z ciężką torbą na kolanach.

5. Nie masz kul, legitki, ani innych argumentów? Użyj torebki albo bara. Idąc między siedzeniami potrąć tak dużo osób, jak to możliwe. Za te poniżej 30 r.ż. jest bonus!

6. Wysiadanie z pojazdu to bardzo skomplikowana czynność. Należy rozpocząć ją już w momencie, gdy pojazd ruszył z poprzedniego przystanku. Bardzo dobrym patentem jest wstawanie podczas hamowania, wstawanie i zwieszanie się na uchwycie tak, by twoi współpasażerowie mogli wąchać twój tyłek, ewentualnie jajc..krocze oraz wywalanie osoby obok z siedzenia, bo przecież to TY wstajesz, trochę szacunku się należy ;)

7. Gdy wstaniesz, uderz sprintem do drzwi, naciśnij przycisk otwierania około 100 razy. Dodaj jeszcze 5 powtórzeń dla pewności. Potem ryj się do samej szyby, najlepiej ją poliż.

8. Pamiętaj, że wchodząc do pojazdu lub go opuszczając, zawsze masz pierwszeństwo. Wielu osobom ktoś błędnie natłukł do głów, że najpierw się wychodzi. Bullshit. To ty najpierw się przemieszczasz, potem plebs. Dodaj oczywiście pociągnięcie z bara dla zaakcentowania swej wyższości.

9. Idzie lato. Nie zapomnij zapomnieć o praniu ubrań. Chodzenie codziennie w świeżym zestawie jest passé. W Krakowie należy śmierdzieć - nie myć się, nosić cuchnące szmaty i przypominać o zjedzonym śniadaniu, ilekroć otworzy się usta. Z resztą, nie tylko w Krakowie, szerzmy dobre maniery na cały świat!

10. Jeśli jesteś przedstawicielem krakowskiej gimbazy, nie zapomnij wdziać czapki, lanserskiego odzienia i głupiego wyrazu na ryj. Otwieranie ust i serwowanie współpasażerom mądrości doświadczonych życiowo 14-latków jest bardzo na miejscu, ba, wszyscy tylko na to czekamy!

11. Nie stać cię na słuchawki? Kup jakiś szmelc lub nie kupuj wcale, niech inni posłuchają Jeden Osiem L razem z tobą :]

12. W dobrym tonie jest także opowiadanie o swoich sekscesach na forum tramwaju. Ta pseudo-pruderyjna społeczność nie pogardzi opisem kiepskiego rżnięcia, także nie ograniczaj się.

13. Jeśli jesteś z Warszawy, koniecznie spytaj, jak dojechać na Starówkę. Gwarantuję, to będzie podróż twojego życia :D

źródło: http://www.mpk.krakow.pl
Nie wiem, jak Wam mija majówka, ale u mnie deszczowo, zimno, w domu jeszcze zimniej, zapał do pracy znikomy, a czas ucieka! Na szczęście jutro dziś ;p piątek, a to oznacza bieganie :) 
Miłego!

środa, 1 maja 2013

szajsung - photo - mix

Zasiadłam z piwem przed kompem z zamiarem tworzenia. Popadnę w alkoholizm przez ten marketing. Wena odeszła jednak szybciej, niż otworzył mi się edytor tekstu, postanowiłam więc skorzystać z chwili wolności i machnąć notkę tutaj.

Dziś, dla odmiany, zrzut fotek z telefonu. Chociaż ich jakość wskazuje raczej na używanie żelazka do fotografowania, to musicie uwierzyć mi na słowo - to zdjęcia z telefonu ;p


Tulipany z poprzedniego zestawienia przetrwały tydzień. Popełniłam kolejne - tym razem pani z placu zaśpiewała sobie 4zł, więc obawiam się, że to nasz ostatni wspólny biznes ;p

Zaobserwowałam, że co drugi wpis, jaki pojawia się moim zestawie czytanych blogów, dotyczy piątkowej premiery polskiego WH... Nie będę odstawać od blogosfery i też oświadczam, że swój egzemplarz mam, przeczytam pewnie gdzieś w okolicach lipca.

Car Crash Compilation! Wciąga bardziej, niż pisanie kampanii społecznych na ekonomię (nie pytajcie..). Bawi mnie do łez rosyjska interpretacja kodeksu drogowego - w lewo skręca się z prawego pasa, w prawo z lewego, lusterka i kierunkowskazy to jakieś zbędne ozdoby, a 90% użytkowników dróg cierpi na daltonizm. Już nie mówię o popierniczaniu 200km/h po oblodzonej szosie, zawsze jest jakieś drzewo, na którym można się zatrzymać :D
Jeśli nie straszne Wam rozpadające się w drobny mak pojazdy, to gorąco polecam!

Hot&Cold, czyli z Mężczyzną w Maku.

Ostatnie zdjęcie przedstawia notatki z wczorajszego marketingu.. Musiałam kserować od kolegi, bo dostałam ataku choroby sierocej i nie mogłam pisać ;p Swoją drogą, kiwając się na krześle poruszałam też głową w płaszczyźnie strzałkowej, przypadkowo potwierdzając Prowadzącemu, że miałam kiedyś styczność z makutrą..i tłumacz się potem co, gdzie, jak i po co. Na szczęście, chwile później, błysnęłam wiedzą bezużyteczną - wiedziałam, że Coca-Cola, oprócz Coca-Coli produkuje też Kroplę Beskidu. Jestę marketingowcę!


 (sugeruję max volume)