Nie, nie podjęłam tej męskiej decyzji sama - zmobilizowała mnie plomba, która czwartkowym wieczorem opuściła przytulne i ciepłe wnętrze mej jamy ustnej, zostawiając czarną dziurę wiodącą wprost między zwoje mózgowe. Brr. Żeby było mi prościej, mój dotychczasowy stomatolog odmówił mi pomocy przez najbliższy...tydzień, więc zmuszona byłam poszukać nowego.
I tak, ogólny strach przed panami z wiertłami w okolicach moich ust, strach przed infekcją czarnej dziury, strach przed kolejnym partaczem, którym może się okazać nowy stomatolog oraz strach przed rachunkiem za te przyjemnostki, spowodowały, że opuściłam dom w stanie tak dużego napięcia, iż zapomniałam wziąć ze sobą telefon.
Zafundowałam sobie tym samym dodatkowy kocioł myślowy. Z jednej strony chwilowe zerwanie się ze smyczy dało mi możliwość zauważenia świata wkoło mnie - jak posunęły się prace drogowe w okolicy, jakim tramwajem w ogóle jadę, że muszę wyczyścić baleriny, bo mam swoszowickie błoto na podeszwie itd. I takie uczucie lekkości - zero telefonów, zero maili, zero fejsa i wiadomości.
Jednak co chwila macałam się po kieszeni i zastygałam w przerażeniu, że zgubiłam telefon. Potem naszła mnie myśl, że może akurat matka/ojciec/mężczyzna postanowią do mnie zadzwonić, ja nie będę odbierać przez jakiś czas (kij wie jak długo będę u dentysty) i nim wrócę do domu pół miasta będzie mnie szukało :D Żałowałam też, że nie mogę posłuchać muzyki, ani włączyć endomondo (skoro już idę z buta, to czemu by tego nie zapisać). Jednak najbardziej irytowało mnie, że nie wiem która godzina..
Nasze elektroniczne smycze są niezwykle wielofunkcyjne, dają tyle możliwości, które traktujemy już jak normę, że nie wyobrażam sobie spędzać dnia bez telefonu na własne życzenie. I jednocześnie podziwiam i zazdroszczę osobom, które o tym, że zapomniały komórki orientują się dopiero wieczorem po powrocie do domu :)
A jednocześnie mam świadomość, że przecież jeszcze nie tak dawno nie było smartfonów, komórka służyła tylko do dzwonienia, a ludzkość jakoś istniała. I jakoś dziwnie się czuję z tym swoim uzależnieniem od telefonu. Też tak macie? Jak to było, gdy ostatnim razem wyrwaliście się w świat bez smyczy?
N.
Nasze elektroniczne smycze są niezwykle wielofunkcyjne, dają tyle możliwości, które traktujemy już jak normę, że nie wyobrażam sobie spędzać dnia bez telefonu na własne życzenie. I jednocześnie podziwiam i zazdroszczę osobom, które o tym, że zapomniały komórki orientują się dopiero wieczorem po powrocie do domu :)
A jednocześnie mam świadomość, że przecież jeszcze nie tak dawno nie było smartfonów, komórka służyła tylko do dzwonienia, a ludzkość jakoś istniała. I jakoś dziwnie się czuję z tym swoim uzależnieniem od telefonu. Też tak macie? Jak to było, gdy ostatnim razem wyrwaliście się w świat bez smyczy?
N.