czwartek, 17 października 2013

Yankee Candle - Vanilla Cupcake & Vanilla Lime

Weszłam ostatnio w posiadanie tak dużej liczby wosków, że gdybym chciała je Wam przedstawiać one by one, przez najbliższy miesiąc na tym blogu nie pojawiałoby się nic innego :) Od przybytku głowa nie boli, ale od nadmiaru bodźców zapachowych już tak. I dziś kilka słów o waniliowych przyjemnościach.


Vanilla Cupcake. Kupiłam, bo wiele osób go poleca. Bo miałam ochotę na słodycz. Bo babeczka na naklejce. Bo.. Nieważne, wzięłam, długo chowałam w czeluściach szuflady, a gdy przyszła na niego pora, rozpakowałam i sru do kominka!

Cóż za słodycz! Wyraźnie dominuje wanilia, mam jednak jedno, ogromne zastrzeżenie - to jest wanilia, jaką znamy z olejków do pieczenia (takie małe buteleczki dostępne w hipermarketach za ok. 1zł), a nie wanilia z ekstraktu. Nie wiem, czy pieczecie, ale ja piekę dużo i gdy pewnego dnia zamieniłam te chemiczne cuda olejkowe na prawdziwy ekstrakt waniliowy domowej roboty, zrozumiałam, jak bardzo te pierwsze są oszukańcze. Sztuczne, płytkie, udawane. I tak niestety kojarzy mi się ten wosk, jak parodia waniliowej babeczki :(

Jeśli miałabym go porównać do jakiegoś wypieku, to szybciej do kruchych ciasteczek maślanych tuż po wyjęciu z piekarnika - ale to dopiero po porządnym rozpaleniu. Pierwsze podejście zakończyło się u mnie bólem głowy po 10 min palenia. Kolejne poszły nieco lepiej, ale wielką fanką raczej nie zostanę. Ot, jak mnie weźmie na słodkości :)


Z drugim woskiem wiąże się pewna historia. Byłam ja w TKMaxx, ugrzęzłam na świeczkach wąchając wszystko, co wpadło mi w ręce, aż nie czułam już nic. Trafiłam też na małe świeczki Yankee Candle, jedna szczególnie mnie ujęła - z limonką i kremem na naklejce. Więc, gdy zobaczyłam wosk z limonką i śmietanką na naklejce, ucieszona jak dziecko zabrałam do domu. Tylko coś tak mocniej było czuć limonkę, niż jakiekolwiek ciasteczko z tamtej świeczki.. Po rozpoznaniu w sieci okazało się, że to, co wąchałam w TKMaxx było zapachem Key Lime z serii Pure Radiance. Także, tego.

Vanilla Lime to przede wszystkim limonka. Trochę mi ten zapach nie pasował do jesienne aury, wszak orzeźwienie to raczej temat na lato. Z drugiej strony - przecież w lecie nie paliłam żadnych wosków/świeczek i raczej w przyszłym też nie będę :) Więc rozpaliłam. Po kilku minutach do limonki dołącza obiecana nazwą wanilia, co ostatecznie definiuje zapach - mojito. Dość ciekawe połączenie i choć do Key Lime dalej tęsknie, to i ten polubić mogę :)

Jakie są Wasze waniliowe doświadczenia? Generalnie unikam waniliowych świeczek, bo wydają mi się zbyt mdlące. Potem wącham u kogoś i zastanawiam się, dlaczego jestem tak negatywnie nastawiona do tego zapachu.

7 komentarzy:

  1. Ja bardzo lubię Vanilla Lime :) To bardzo odświeżający i radosny zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Vanilla Lime lubię na tyle, że mam w dużej świecy. Ciasteczko w wosku kupiłam ostatnio, leży na szafce nocnej i ładnie pachnie. Na odpalenie przyjdzie jeszcze czas.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja uwielbiam waniliową babeczkę i ni w ząb nie pachnie jak olejek waniliowy :p a porównanie do ekstraktu i laski wanilii mam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Vanilla Chai nie czuję herbaty, a inni tak, więc nie wykluczam, że moje pola węchowe mogą być nieco upośledzone ;p

      Usuń
  4. Raaany, z każdą woskową notką obiecuję sobie, ze ruszę szanowne cztery litery i odwiedzę sklep :D bo aż czuję te zapachy <3
    Te woski można palić w normalnym kominku, takim do podgrzewaczy ?

    OdpowiedzUsuń