sobota, 6 kwietnia 2013

Pogodna rezygnacja

Kolejne praktyki. Pediatrio, witaj!
Po 30 min oczekiwania na kogoś, kto raczyłby nas poinformować, gdzie możemy się przebrać, zostawić majątek itp., udało nam się przystąpić do pracy. Trafiłyśmy z D. pod skrzydła Pani, której cierpliwość i opanowanie niewątpliwie zasługują na wspomnienie. Jak się ćwiczy z dziećmi pewnie niewiele osób wie, ale do prostych zadań to nie należy..
Przy pracy z jednym z pacjentów, w naszej zacisznej sali pojawiła się dziewczynka. Głośna. Jak syrena alarmowa. Niektóre dzieci płaczą, bo się boją, inne, bo coś je boli, znakomita większość, bo tak. Dziewczynka nie płakała, tylko wyła i to na najmniej lubianej przeze mnie częstotliwości. Nasz pacjent postanowił nie być gorszy (lub miał mniej cierpliwości, niż ja ;p) i dołożył swoją wiązkę. Od tamtej dwójki nie pamiętam już nic..podejrzewam, że mój mózg przeszedł na tryb wegetacji i w tym stanie pozostał do późnych godzin popołudniowych.

Coś w tym jest, że nasz plan studiów odstrasza od posiadania potomstwa. Najpierw poród naturalny i myśl, że cesarskie cięcie na życzenie przestaje być niedorzeczną fanaberią. Potem cesarka i przerażenie, że opcje porodowe są na wyczerpaniu. I na dobicie praktyki na sali, gdzie jednocześnie wrzeszczy kilkanaście pociech. Mój instynkt macierzyński będzie musiał się postarać :]

Późnym popołudniem ruszyłam na wycieczkę autobusem. Kindle przyciąga wzrok, więc to, że ktoś mi czyta przez ramię nie jest dla mnie nowością. Teraz jednak czytam książkę o seksie, w której opisane jest wiele parafilii - tylu chrząkań i fuknięć już dawno nie uświadczyłam! Chyba zamontuje na czytniku małe lusterko, by oglądać te zbulwersowane twarze.

Na drugim końcu świata..tfu, miasta, gdzie czekało mnie spotkanie z dr Jam Jest Jahwe, miałam okazje uczestniczyć w moim ulubionym podgabinetowym zjawisku - dyrygenturze (wcześniej takie osoby nazywałam kierownikami budowy, ale dyrygent pasuje lepiej). Polega ono na tym, że pod gabinetem pojawia się osoba, prawie na pewno kobieta, letko przed czasem i zarządza.
- Pan/i na którą godzinę?
- To będzie Pan/i za tamtą Panią, a przed tą, ona ma na późniejszą, a przyszła wcześniej.
- Ale dużo osób!
- Nie, nie wejdzie Pan tylko po receptę!
- Pan tu nie stał.

Pani Dyrygent usadowiła się pod samymi drzwiami do gabinetu i wyjęła gazetę dla niepoznaki. Po 5 min zaczęło się. Pacjentka przede mną weszła do gabinetu, więc przesiałam się na jej miejsce. Pani Dyrygent spojrzała znad okulara i pyta: a pani to na którą godzinę? Ja: 18.15. Dyrygent: którą!? Ja: na godzinę 18.15. Dyrygent: to na którą miała ta pani, co weszła? Ja: nie wiem? Dyrygent fuknęła i zajęła się gazetą. Po jakiś 10 min pod gabinet podchodzi kolejna pacjentka i pyta, kto jest na 18.15. Nim słowo: ja uleciało z mych ust, Dyrygent zabulgotała: ta, jasne, wszyscy na 18.15!! Nowa pacjentka przeczekała atak i uprzejmie poinformowała, że ona ma na 18.30.. Coś czuję, że ktoś tu chciał wejść bez kolejki :)

A u mojego weneryka, jak to słodko ujęła D., prócz wymiany opinii ściśle związanych z powodem moich odwiedzin (nie, nie cierpię na chorobę weneryczną..), wywiązała się rozmowa o pogodzie i męczącym nas od kilku miesięcy słońcu ;p, solariach i lampach UV. Czym jest pogodna rezygnacja? Chyba tym stanem obojętności, który każe nam wstawać każdego kolejnego dnia, iść na praktyki, iść na zajęcia, jechać do Firmy, pisać wstęp(y), plany marketingowe, prezentacje, jeść, wciągać kawę nosem, piec mazurki i prać mundurek, z perlistym uśmiechem na ustach oczywiście, podczas gdy umysł i ciało powoli też, po dniu takim jak dzisiejszy, ma ochotę schować się w szafie i poczekać aż wszystko samo pierdyknie i eksploduje na milion malutkich kawałeczków, niczym Anastasia-służebnica Greya (mózgu, WTF?).
Dziś, zamiast szklanki wina obaliłam kieliszek piwa.



5 komentarzy:

  1. "Mój instynkt macierzyński będzie musiał się postarać :]" - hahah :D No cóż, wcale Ci się nie dziwię.

    Chyba każda przychodnia/gabinet ma swojego pana/panią dyrygent :D Zawsze. O każdej porze. Każdego dnia. Zawsze znajdzie się ktoś, kto czuje, że musi tym 'bajzlem' pokierować :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem to nawet dobrze - nie ma szans, by ktoś się przed nas wrył :D

      Usuń
  2. Ona jest Uległą, a on Panem! Właśnie zakończyłam tom I, chyba tylko silna wola mnie w tym utrzymała :P
    Czytałaś kolejne części ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bolało na tyle, że zaczęłam podejrzewać się o masochizm literacki :)

      Usuń
    2. http://natiksidletalk.blog.pl/2012/11/16/50-shades-boring/

      Usuń