środa, 24 kwietnia 2013

Wiosenne uśmiechy

Tak, jak obiecywałam, dziś bardziej lekkostrawny wpis :)
Jestem uziemiona fotograficznie - padły mi baterie w aparacie, a do sklepu tak bardzo nie po drodze! Cykam więc telefonem, a ponieważ jest to dumbphone, więc zdjęcia też są dumb, sorry.


1. Nic tak nie budzi we mnie dziecka, jak paczki, przesyłki, listy.. Po moje nowe probówki musiałam dymać na pocztę, ponieważ gabaryty tej paczki (co widać na zdjęciu..) przekraczają możliwości mojego pana listonosza, więc postanowił on przynieść mi do rąk własnych awizo, na którym było napisane, że nie zastał mnie w domu. Nie doszukujcie się w tym logiki..

2. Przepakowane koraliki. Takie proste rozwiązanie, a niesamowicie ułatwia koralikowanie (tu jeszcze aparat działał ;p)

3. Krakowski Kazimierz

4. Jako amatorka płynów piwopodobnych nie mogłam przejść obojętnie obok nowości na półkach Auchan - Redd's grejpfrut-ananas - polecam.

5. Interes życia - w piątek wyrwałam na pobliskim placu targowym wiązkę zielonych jeszcze tulipanów za 3zł. Nie dość, że rosną jak oszalałe, to jeszcze płatki przybrały piękny koralowy odcień :)

6. Dziewiczy bieg zaliczony! Jak już udało się pokonać przeziębienie, kolano mnie nie bolało, nie miałam zajęć do 21, to oczywiście pogoda próbowała mnie zniechęcić, ale nie dałam się! O 20 ruszyłam i zatrzymałam się dopiero, gdy męski głos w mym iPodzie rzekł, że pękły 4km. Pierwsze wrażenia? Buty dobrze trzymają, biegnie się przyjemniej, niż w moich starych. Specjalnie nie oklejałam kinesiotape'm kolana i stawów skokowych i bez większych sensacji przebiegłam te 4km (kolano zaczęło rwać, ale jadąc wczoraj autobusem miałam nieprzyjemną sytuację - ostro hamowaliśmy przed jakimś popaprańcem, który postanowił przeciąć skrzyżowanie na głębokim czerwonym i siedząc tuż za kierowcą, poleciałam na jego kabinę, tłukąc weń kolanami i twarzą, także rwanie łączę raczej z tym stłuczeniem). Jutro 5km :)




4 komentarze:

  1. Ach, zachciało mi się tulipanów... :-)

    I przede wszystkim - brawo za to, że w końcu pobiegłaś! Super! :-))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję takiego dystansu:) Dla mnie to totalna abstrakcja,w zeszlym roku wypluwałam płuca po kilometrze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na mnie to bez rewelacji, ale tak się podjarałam, że mogę biec, że biegłam za szybko (iPod stwierdził nawet, że pierwszy kilometr przebiegłam w swoim rekordowym czasie). Z resztą, każdy kiedyś zaczynał! Pamiętam jak w sierpniu wsiadłam na rower i jechałam na praktyki do Swoszowic (uzdrowisko) kilka kilometrów pod górę - myślałam, że umrę, a mój towarzysz oglądał się z niedowierzaniem i pytał, czy ma mnie holować :D

      Usuń