czwartek, 28 lutego 2013

Dziś cisnę sobie samej..

Przeglądam zawartość tego bloga i dochodzę do wniosku, że trochę mnie poniosło..
Szminki, charmsy, woski - serio? Przecież to nie ja.. jasne, jestem kobietą, jarają mnie mazidła, pachnidła itd., ale to jeszcze nie oznacza, że powinnam Was tym molestować - szczególnie, że ten blog nie jest blogiem kosmetycznym, urodowym, choć powoli zaczął dryfować w te niezbadane rejony. Biję się po łapach i obiecuję trochę wyhamować. O woskach jeszcze pewnie będzie, ale szminki, kurde, o szminkach pozwolę pisać innym..

PannaIzabela zasugerowała napisanie kilku słów o moich ulubionych i nielubianych stokach narciarskich - notkę popełnię, jednak proszę o jeszcze kilka dni cierpliwości, ogarniam rzeczywistość :)

Natomiast tematem moich dzisiejszych wynurzeń będzie wspomnienie wczorajszego teoretyzowania na temat asertywności i dzisiejsze praktyczne obalanie własnych wniosków. Wiem, brzmi co najmniej dziwnie i wymaga długiego opisu, więc jak ktoś wpadł z szybką wizytą, to tylko podsumuję: jeśli wydaje Wam się, że jesteście asertywni w tym, co robicie, to zdradzę Wam sekret - nie jesteście.




Wczoraj na przedmiocie o uroczej nazwie Absolwent na rynku pracy (lol), który odbywa się o równie uroczej porze (wieczór), dość miła i ogarnięta kobieta porwała się na nieśmiertelny temat asertywności. Nie rozumiem tego wyboru, słucham o tej nieszczęsnej asertywności gdzieś od podstawówki przy każdej możliwej okazji. Co to asertywność? Jakie są cechy asertywnej osoby? Jakie są myśli asertywnej osoby? Jakie pytania stawia sobie asertywna osoba? Czujecie już temat? No, to repeat! Kto to asertywny fizjoterapeuta? Jakie są cechy asertywnego terapeuty? Przepraszam, ale mnie szlag trafia, gdy mam trawić swoim ograniczonym umysłem takie tematy. Oddałam się więc rozmyślaniom, czy jestem asertywna (nie), w jakich sytuacjach ustępuję (niepewność), choć nie powinnam, kiedy znów olewam innych, skupiając się na sobie (stres). Czyli, dość schematycznie. Pomyślałam o osobach, które spotkałam na swojej drodze, o niedawnej sytuacji z koleżanką z grupy, analizując, czy moje zachowanie było właściwe, czy unosiłam się emocjami.

Stwierdziłam, że nie jest ze mną tak źle. Lubię sobie manipulować ludźmi, którzy wybitnie zaszli mi za skórę, droczyć o pierdoły, ale w pracy staram się wykazywać większą empatię, szczególnie w stosunku do pacjentów, choć personel też zasługuje na drugą szansę :) No, właśnie, personel..

Naszym następnym zadaniem, gdy już rozpracowaliśmy asertywność na wszystkich frontach, było odegranie scenki: konflikt na linii pielęgniarka-fizjoterapeuta. Tu akurat Prowadząca trafiła idealnie! Nie jest to reguła, nie jest to nawet częste zjawisko, ale chyba nie ma fizjoterapeuty, studenta, który nie zaznał miłości uprzedzonej pielęgniarki ;p Takie persony pamięta się do końca życia.

Piguła z naszego scenariusza miała mieć szereg zastrzeżeń do młodego, zdolnego, niedoświadczonego fizjoterapeuty, wyrażanych przy pomocy krytycznych uwag przy pacjencie, poprawianiu jego pracy, darciu twarzoczaszki na biedaka. Bo ponoć terapeuta zadziera nosa i nie słucha dobrych rad cioci pielęgniarki.. Chyba nie było grupy, która miałaby problem z odegraniem tej sceny, nieliczne zdecydowały się dojść do porozumienia między stronami, większość, podobnie jak to ma miejsce w realnym świecie - dała czadu i leciały epitety godne walki o ostatni cyc z kurczaka w mięsnym.

Czyli jednak miotają nami emocje, nawet na pokaz nie potrafimy się powstrzymać :)

Dziś na praktykach trafiłyśmy z D. pod skrzydła pewnej Pani rehabilitant. Pani owa prawdopodobnie ukończyła AWF, co dała nam odczuć już na wstępie: UJ? to wspaniale.. Może wyjaśnię pewną kwestię - w Krk fizjoterapie (dawniej rehabilitacje) można studiować na UJCM lub na AWF (i innych Szkołach Promocji Zdrowia, czy KSW, ale nie zawracajmy sobie tym głowy..). Trzeba przyznać, że AWF ma w tej dziedzinie większe doświadczenie, gdyż na UJ kierunek ma dopiero kilkanaście lat. Ma natomiast większy dostęp do placówek, zajęcia w prosektorium, czym oczywiście się chwalimy i wychodzimy na zadufanych nieuków. Nieuków - bo tak, bez konkretnego powodu :)

Dziś inna podopieczna Pani rehabilitant, również AWF na identyfikatorze, raczyła poinformować mnie, że rękawiczki wyrzuca się do czerwonego kosza. Ludzie, czy naprawdę na AWF studiują osoby, które sądzą, że człowiek po 5 latach studiów na kierunku medycznym, po tysiącach godzin praktyk nie wie gdzie wyrzuca się rękawiczki? Albo jak oklepuje się po inhalacji? To nie pierwsza tego typu sytuacja, w zeszłym roku młodsza o dwa lata niewiasta wpajała mi działanie krioterapii miejscowej! Nigdy nie rozumiałam tej zaciętości i wrogości, jaka narosła między studentami i absolwentami w/w uczelni, ale powoli puszczają mi nerwy.

Do czego jednak zmierzam: gdzie była wtedy moja asertywna postawa? Czyż nie powinnam zwrócić uwagi na fakt, że wiem co i jak mam robić? Przecież wyraźnie nie czułam się dobrze w tej sytuacji. A jednak nie zrobiłam nic. Gdyby to było moje miejsce pracy, a nie chwilowej praktyki, naraziłabym się na pomiatanie mną, narastanie konfliktu z personelem (jeszcze starszym stażem, więc oł maj gad, jak ja mogę!?) i generalny smród na oddziale. Ale ponieważ takie zwrócenie uwagi przyniosłoby mi jedynie problemy (pamiętajmy, że to, że my chcemy zachować się asertywnie, nie oznacza, że druga osoba tak się zachowa! Dorosłych z mentalnością niemowlaków nie brakuje), milczałam, wysłuchując westchnień Pani rehabilitant, która musiała mi tłumaczyć wszystko od podstaw. Dzień dobiegł końca, rozstaliśmy się w niemej niechęci i jest cacy.

Takim o to sposobem obaliłam swoje samouwielbienie i poczucie sprawstwa. A, Wy? Jak spędzacie swoje życie? Asertywnie? :>


8 komentarzy:

  1. Ach Kraków :) Nie od dziś wiadomo, że studenci tych samych kierunków na różnych uczelniach mają między sobą niepisane wojny. Tak Twoja fizjoterapia (UJ-AGH) jak moja filologia angielska (UP-UJ). Nie wiem skąd się to bierze, przecież chyba wiadomo, że każdy uniwersytet nie bez powodu ma tytuł "uniwersytetu" i poziom nauki jest równie, lub porównywalnie, wysoki...Ale podejście się chyba nigdy nie zmieni. Taka specyfika krakowskiego życia studenckiego ;)
    A co do asertywności - czasem szkoda nerwów, żeby się w nią bawić!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja się zaczynam dziwić, że wybrałaś taki a nie inny kierunek studiów. Wszystkie medyczne (a także spora masa innych) niestety wymaga ciągłego kontaktu z ludźmi - nie tylko z pacjentami, też z personelem, obsługą itp
    To strasznie niewdzięczna praca, bo wiadomo że wszyscy wiedzą wszystko LEPIEJ ;) od studenta tym bardziej.
    I jeśli już na etapie studiów jest w Tobie tyle wiecznej irytacji na studia/praktyki/kadrę, to za 10 lat będziesz wypalonym pracownikiem ze stanem przedzawałowym, nerwicą i depresją.
    I nie piszę tego, żebyś przestała o tym pisać, tylko po prostu tak to wygląda z boku - zero radości i satysfakcji ze studiów, a ciągłe nagadywanie na wszystko co tam się dzieje. Warto ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto. Po prostu nie piszę tu o swoich pacjentach, którzy nadają temu wszystkiemu sens - po części dlatego, że pisząc tyle, ile pozwala mi etyka niewiele byście zrozumieli, ale też dlatego, że radość przeżywam, a jad wypluwam w sieci, by sobie ulżyć.

      Każda praca wymaga kontaktu z ludźmi, życie tego wymaga, co ciekawe, mnie już na etapie studiów proponuje się kontakt z grupami wsparcia, psychologiem, gdyż wypalenie grozi nam jeszcze szybciej, niż w przeciągu 10 lat :)

      A notka była o tym, jak to jednego dnia postanowiłam, że będę rozwiązywać wszystkie konfliktogenne sytuacje w pracy, by następnego zrobić dokładnie odwrotnie - bo to nie jest takie proste, jak teoria zakłada.

      Usuń
  3. ja jeszcze dorzuce kamyczek od siebie ;)(też medyczny kierunek i tez szanowny UJCM stad problematyka znana dogłębnie :D) wybierajac swoja przyszła droge zyciowo-zawodową.. nie ma wyborow idealnych, trzeba wywazyc plusy i minusy.. stad.. to nie tylko kwestia tzw powołania (ktore w sumie jest czyms blizej niezdefiniowanym) ale poprostu-cos sie chce robic bo cie to interesuje :) i jest sie sklonnym do roznych mniejszych i wiekszych ustepstw zeby moc to robic ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom, jakoś nie wyobrażam sobie zrezygnować z fizjo i przeżywania dni takich, jak dzisiejszy, bo oddziałowa ma pms, a portier nie lubi brunetek.. To, że czasem ludzie zachowują się niemile, ignorują mnie, to się jeszcze da znieść - ludzie w tramwajach zachowują się 100x gorzej i nikt mi nie wypomina psioczenia na nich ;] Razi mnie jedynie brak poszanowania, profesjonalizmu i elementarnej kultury u osób, z którymi mam do czynienia (a które pewnie też wybrały zły kierunek ;p), a jak uleję jadu, to mogę ustąpić :)

      Usuń
  4. Sytuacja sprzed kilku godzin: przychodzę na wykład ze Zdrowia publicznego, który miał się odbyć w zeszłym tygodniu, niestety Prowadząca sobie o nim zapomniała i nie pojawiła się. Czekaliśmy na nią wtedy godzinę, Starosta wyciągnął spod ziemi jej nr telefonu, dzwoniliśmy, ale nie odbierała. Zrobiliśmy listę i rozeszliśmy się.
    Wieczorem owego dnia Starosta dostał od niej informację, że bardzo nas przeprasza i umówiła się na nowy termin, dzisiejszy.
    Dziś o 15 stawiły się 3 osoby, w tym ja. Daliśmy jej kwadrans akademicki, po tym czasie poinformowałam Starostę, że znów się nie pojawiła i idziemy do domu. Starosta skontaktował się z Prowadzącą, ale ta, dowiedziawszy się, że jeśli się wrócimy, będzie nas troje na wykładzie, powiedziała, że nie zrobi dla nas prelekcji.. i że będzie trzeci termin wykładu.

    W moich oczach takie zachowanie nie przystoi kadrze akademickiej, ba, nie przystoi żadnej osobie, która śmie o sobie twierdzić, że jest wychowana. Gdybym jakimś cudem zapomniała o trwającym 6h wykładzie, który mam poprowadzić, na drugi termin stawiłabym się 30min wcześniej. Od tego mamy telefony komórkowe, by móc szybko informować o spóźnieniu, czy nieobecności.

    Jedyny plus tej sytuacji, to że po raz pierwszy (i ostatni) w tym tygodniu wróciłam do domu przed 22 :D

    OdpowiedzUsuń
  5. w sumie to odpisała bym coś.. ale wiesz ze wtedy ten watek mogły swobodnie pobic rekordy bloga w ilosci komentarzy ;) także tego.. nihil novi sub sole niestety ;/ i nieustannie kłaniają sie ankiety :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, 8 komentarzy pod notką - ni jednego więcej ;p Tak więc koniec dyskusji - idzie nowy tydzień, czyścimy statystykę, na pewno tym razem będzie fajnie ;D
      Ja już w ankiety nie wierzę..

      Usuń