poniedziałek, 7 stycznia 2013

Odkrycie roku.. nowego roku

Warto cieszyć się małymi rzeczami - dziś rano przywitało mnie 200 odsłon bloga! :D Mam świadomość, że połowę nabiła Ki próbując zostawić komentarz, ale i tak ta kolejna pęknięta setka sprawiła mi przyjemność. Senk ju!

Dryfując po niespokojnym oceanie Internetu odkryłam, że seria książek o Ani z Zielonego Wzgórza nie kończy się na ośmiu tomach, które posiadam! Co więcej, część pod tytułem Ania z Wyspy Księcia Edwarda miała premierę w czerwcu. Zeszłego roku. Pardon, miałam na myśli czerwiec 2011 xD Jak to się stało, że nic nie wiedziałam? Jakby tego szoku było mi mało, przed chwilą okazało się, że Kasia Tusk ma wehikuł czasu i publicznie się tym chwali! Nosz....


Wracając jednak to tematu, Pinokio dostał ochrzan za niedopilnowanie sprawy, lecz po chwili gniewu naszła mnie refleksja, poparta niemym "O" drewnianego ludka, iż ostatni raz, gdy dotykałam Ani był tak dawno temu, że nikt tego nie pamięta. Obiecałam sobie zatem, nim dokupię brakujący tom, przypomnieć sobie zawartość posiadanych - tym oto sposobem moja lista Książek do przeczytania sięgnęła sufitu -.-


6 komentarzy:

  1. oo Ania z Zielonego Wzgórza! to był czasy... dawne, oj dawne.
    Ale chyba pozostanę wiernym fanem Dzieci z Bullerbyn :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Dzieci z Bullerbyn :D Ale nie mam w domu :((((

      Usuń
  2. ee nie 100, ale z 50 moglo byc ;)
    ja tam jakos nie przepadalam za Ania, moze dlatego, ze uwielbiam sie utozsamiac z bohaterami czytanych ksiazek, a ona byla zbyt jakas oderwana od moich - dzieciecych i pozniej juz doroslych - pogladow. Tak samo nigdy nie przypadla mi do gustu Musierowicz.
    Z tych angielskich, to jeszcze pamietam 'tajemniczy ogrod', ale to chyba przez jego mocno erotyczna, druga czesc (innego autora).
    Ostatnio pochlonelam w dwa dni w miare nowe pozycje 'LO story' i 'Dzin i dzus' Magdy Skubisz, takie to lekkie i mlodziezowe, usmialam sie jak dzik i bardzo mi sie przypomnialy licealne czasy... ;) Choc moze to dobre wrazenie zawdziecza jedynie zaczetymi tuz przed twarzami Greya, przez ktore w ogole nie moglam przebrnac i co rusz niemal plulam niedowierzaniem, ze taki chlam doprowadzil do takiej rewolucji. Juz naprawde moje opowiadania sa lepsze, moglam byc milionerka, gdybym je wydala wczesniej... (powinnam chyba zaczac pisac po angielsku ;);) )

    p.s. nadal nie moge dodac komentarzy z ipada, nie da rady tez przejsc do wersji komputerowej, wiec smigam po mobilnej (albo korzystam z kompa Rudego).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Tajemniczy ogród" uwielbiałam, ale co to za druga, erotyczna część? Nie słyszałam o niej :( Musierowicz nieeee, pamiętam, jak kiedyś pani w osiedlowej bibliotece gorąco namawiała mnie na jakąś jej książkę, a ja nie i nie i z tego, co pamiętam, wzięłam wtedy "Idź zapytaj Alice". W tamtym okresie (gimnazjum) książki musiały mną mocno poruszyć, a Musierowicz raczej nie wzruszała.
      "Dżus i dżin" czytałam, nawet chyba gdzieś ją mam, ale kompletnie nie pamiętam o czym była :D

      Usuń
  3. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/55187/powrot-do-tajemniczego-ogrodu
    ciezko zdefiniowac 'erotyczna', na pewno dla 16letniego dzieciaka byla 'mocna'

    OdpowiedzUsuń