niedziela, 13 kwietnia 2014

Zachcianki

To będzie dość specyficzna wishlista - w połowie spełniona! Tak długo guzdrałam się ze zlepieniem sześciu zdjęć i ich opisaniem, że w końcu udało mi się kupić torebkę (za którą rozpaczliwie rozglądałam się od około pół roku..), a potem idąc za ciosem - piżamę i sondę równie.
Ale, czy to powód, by znowu odpuścić pisanie tego posta? Nieeee :D





Po co mi taka wishlista? Chyba dla mobilizacji samej siebie. Jak widzicie, nie są to drogie rzeczy lub poza moim zasięgiem (jak produkty nieobecnych w Krakowie Bath&Body Works, czy Marks&Spencer..), mogę je zdobyć bez większego wysiłku i nie wydając jednorazowo całej mojej pensji. ALE. Nie byłabym sobą, gdybym miesiącami nie rozważała, czy coś na pewno jest mi potrzebne oraz czy nie lepiej przeznaczyć wydane pieniądze na coś innego (tak, głównie rozchodzi się o Garmina).

1. Piżama
Ten element powinien raczej znaleźć się na liście must-have. Każdy mój wyjazd przypominał mi, że ja przecież nie mam w czym spać. Szczególnie, jeśli nie jechałam gdzieś sama, a z ludźmi - to, co w domowym zaciszu spełnia rolę piżamy nie nadaję się, niestety, dla szerszej publiki. I tak, zawsze spałam w dresie i koszulce Mężczyzny. Teraz to się zmieni, bo mam wywaloną w kosmos, milutką i świetnie leżącą piżamę, ha! :)

2. Pędzle do makijażu
Jak już mam dwie paletki Sleeka, to dość żenującym jest malować się jednym pędzlem lub palcem. Znalazłam na allegro przyjemny zestaw, w skład którego wchodzą pędzle, z których, jak sądzę, często bym korzystała, kosztuje on ok. 30zł, a ja dalej mam jakiś dziwny problem z wciśnięciem Kup teraz..

3. Garmin Forerunner 10
Z powodu tego zegarka powstała nawet lista za i przeciw. Na pewno rozwiązałby on problem tego, co zrobić z telefonem podczas biegu (teraz smarkfon zapisuje parametry mojego biegu), szczególnie teraz, gdy robi się coraz cieplej i elementy mojej letniej garderoby biegowej nie posiadają kieszeni na przedmioty większe niż moneta. Byłby też jak znalazł na starty - można się skupić na biegu, a nie operacjach na telefonie. Z pewnością lepiej radziłby sobie z sygnałem GPS, niż mój HTC. I czule wibrowałby mi i pikał, że biegnę za wolno/szybko. Z drugiej zaś strony, to zwykły gadżet, bez którego jak na razie z powodzeniem żyję i biegam, czy jest sens wyskakiwać z prawie 500zł dla własnej wygody i zachcianki?

4. Torebka
To była ciężka misja :D Potrzebowałam czegoś ogromnego, by pomieściło wszystko, co na co dzień potrzebuję mieć ze sobą plus ubranie i tonę jedzenia do pracy. By przy swoich gabarytach walizki nie dominowała nade mną. By miała zarówno uszy do noszenia w ręce, jak i pasek. I choć jedną/dwie kieszonki w środku, bo szukanie w takiej otchłani pomadki do ust mogłoby być problematyczne. I nie była jasna. A była ładna. Trochę mission impossile. Jednak w piątek się udało i jestem tak nią oczarowana, że teraz szkoda mi jej używać :D
To, oczywiście, nie koniec moich zmagań - potrzebuję jeszcze małej torebki przez ramię - na spacer lub gdy potrzebuję mieć ze sobą jedynie dokumenty i telefon. Także kolejne pół roku poszukiwań przede mną..

5. Sonda do paznokci
Też kupiłam w minionym tygodniu. Robienie kropek wykałaczką wkurzało mnie już na tyle mocno, że obiecałam sobie kiedyś, że jak tylko pojawi się taki sprzęt w rozsądnej cenie, to biorę. Jeszcze nie wiem kiedy go użyję, no ale, mam co chciałam.

6. Kosmetyki Tołpa
Zaczęło się od tej próbki ze zdjęcia. Przejrzałam ofertę w ich sklepie internetowym i zasadzam się na kilka produktów do pielęgnacji dłoni i stóp. Jednym problemem tu jest pokaźny zapas kremów, których zużywanie idzie mi dość opornie (mimo kremowania dłoni kilkadziesiąt razy dziennie!), a poza tym musiałabym wracając z pracy wysiąść z autobusu przystanek wcześniej, by trafić do Rossmanna :>

Skoro połowę z tej listy już zrealizowałam, to może resztę uda mi się zdobyć w przeciągu miesiąca. Jeśli macie coś z tych rzeczy - głównie pędzle, garmina i kosmetyki tołpa - dajcie znać jak się u Was sprawują.

Pozdrawiam i miłego przedświątecznego tygodnia!
N. 

4 komentarze: