niedziela, 22 lutego 2015

WeekEnd - Pinsiont facjat kataru


WZLOTY I UPADKI

Tydzień zapowiadał się lajtowo. Mało pracy (i płacy), za to więcej czasu dla siebie. Poniedziałek nawet taki był - krótka drzemka po kieracie, obiad i inne obowiązki kury domowej, długie godziny przed kompem (chcę zmienić dysk, więc muszę przegrać cały swój dorobek plikowy na dyski zewnętrzne, God bless USB 3.0!) i znacznie więcej niż 30 min poświęcone książce niebranżowej. We wtorek nawet wyszłam do ludzi! Konkretniej, do Mężczyzny, bo przyszło mu Playstation i cała masa gier, w które mogłabym zagrać, ale nie mam czasu i konsoli ;p 

We środę nawiedzili nas panowie rozprowadzający sprzęt rehabilitacyjny. Nasze oczekiwania i wizja pracy fizjoterapeuty okazały się mocno rozbieżne, więc obawiam się, że tym razem do dealu nie dojdzie ;p Przez moment nawet byłam wkurzona o marnowanie mojego czasu (zapowiadając się z wizytą obiecywali zaprezentować urządzenie pomocne do pracy z PNFem, dlatego musiałam tam kiblować. Oczywiście to była wielka bujda, jak na przedstawicieli handlowych przystało..), ale wieczorem czekała na mnie niemała atrakcja, więc bez komentarza ulotniłam się do domu.

Wieczorem wraz Olą i jej koleżankami (dream team na takie eventy!) poszłyśmy na Greya. Czy mi się podobało? Cóż, uśmiałam się lepiej, niż na niejednej komedii, choć może nie jest to do końca zasługa filmu. Czy film jest lepszy niż książka? O trylogii pisałam już jakiś czas temu - KLIK, jeśli chodzi o ekranizację pierwszej części, to oszczędzone nam są monologi wewnętrzne Anastazji, wezwania św. Barnaby, czy inne nużące opisy. Podobnie jak po lekturze papierowej wersji, tak i po wizycie w kinie zastanawia mnie podnieta praktykami Krystiana. Przedstawiony nam na tej podstawie BDSM jest bardzo.. okrojony? Chociaż pewnie nie jestem odpowiednią osobą do wypowiadania się w tej kwestii, nigdy nie brałam udziału w podobnych zabawach, ale moje ich wyobrażenie, szczególnie po lekturze książki Chuć, czyli normalne rozmowy o perwersyjnym seksie, sprawia, że kajdanki/krawaty/linki i pawie piórko w łóżku nie są dla mnie czymś tajemniczym, ciemnym, mrocznym, strasznym. Ot, urozmaicenie życia erotycznego. Jedni zlizują z siebie bitą śmietanę, drudzy krępują sobie kończyny ^^

Czwartek, eh. Dostaję w pracy gorączki. Wiem, bo oczy bolą mnie tak, że nawet nie mogę nimi poruszać. W domu okazuje się, że 38 st już gotowe by rzucić mnie w pościel, związać mi ręce i nos chusteczkami, rozgrzać, rozpalić i tak zostawić - baw się dobrze, Natik! Tymczasem czeka mnie jeszcze wycieczka na USG..

Piątek przesmarkałam. Sobotę przesmarkałam. Dziś wciąż smarkam, choć ten jeden dzień nie w pracy. Jeśli ktoś teraz zastanawia się, czy mu się blogi nie pomyliły, bo przecież dopiero co wyzdrowiałam, to tak, w tym roku, a mamy dopiero ósmy jego tydzień, mam na liczniku już 6 tygodni chorowania :D I tak, za każdym razem słyszę od lekarzy, że to tylko przeziębienie <3 I owszem, pracuję, bo na śmieciówce nie ma L4 :facepalm:

Pozostałych akapitów weekendowego postu nie będzie - raczej nie biegam/ćwiczę z gorączką, katarem, nie mam na to siły. Słuchałam głównie ścieżki dźwiękowej z 50 twarzy Greya, a mam wrażenie, że lubienie czegokolwiek związanego z Greyem jest jakimś faux pas (hejtowanie z resztą też), a jakoś nie mam ochoty na kolejną gównoburzę. 

Mam za to ochotę na ciastko z kremem, raju, ale bym jadła ciastko z kremem! :D

N.

2 komentarze:

  1. Odnośnie Greya, to czytałam dość trafny komentarz, że to rzekome sado maso jest przedstawione bardzo... gładko ;) Grey jest młody, przystojny i bogaty, zabawy są ponoć śmiałe, ale chyba tylko dla pretensjonalnej pensjonariuszki domu starców. Wszystko jest ładnie i.. czysto ;)
    A obawiam się, że w realnym SM panowie często wyglądają jak rzeźnicy z dużym owłosionym brzuszyskiem, a w czasie zabaw nie zawsze pachnie ładnie... :D

    Ale ja i tak jestem zaskoczona filmem, sądziłam że będzie chała na poziomie 'Pamiętników z wakacji".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ma swój red room of pain! We wspomnianej książce przytaczali dialog z panem, bliżej owłosionego rzeźnika, jak Greya, który konstruował sobie klatkę do zabaw w dużym pokoju. Wyobraź sobie jakąś pannę zawiniętą w zaciski za 5 zł/100 szt, przyjmującą razy miotłą i nie wiesz, czy łza na jej policzku to gorycz/ból/strach, czy wściekłość, bo niepodlewany od miesięcy fikus traci liście :D

      Usuń