niedziela, 2 listopada 2014

WeekEnd - Układanka


WZLOTY I UPADKI

Tydzień zaczęłam z mocnym postanowieniem poprawy odżywiania się. A potem jakoś tak wciągnęło mnie życie, że dopiero w okolicach czwartku przypomniałam sobie o swoich nierealizowanych planach. Poniedziałek w pracy miałam nieco sztywny, wszak kolana nie do końca dobrze radziły sobie z kontrolowanym przysiadem, więc jak mi coś spadło na ziemię, to rolowałam kręgosłup do skłonu i dopiero podnosiłam daną rzecz :D Współpracownicy mieli ubaw, ja dużo ruchu, więc po półmaratonie nie miałam nawet zakwasów (ha!). Zaskakującym było, jak dużo energii mam, chęci do działania, produktywnych poranków itp., a im bliżej weekendu, tym gorzej - energia gdzieś się ulotniła, kręgosłup znów dał o sobie znać, kilkaset przysiadów na siatkówce również nie pozostało bez kwaśnego echa.. a przecież przez ten czas nie przebiegłam ani 100 metrów! Czyżby to nie treningi biegowe tak mnie tyrają? :>

Wczoraj odbyłam grobbing - trzy nekropolie, prawie 10 km w nogach (mam nadzieję, że nie bulwersuje Was fakt, że włączyłam Endomondo na cmentarzu.. ;p), cały dzień wyjęty z życiorysu i jeszcze spęd rodzinny wieczorem (jak zawsze kończący się nieco za późno). Dziś jeszcze wizyta u Babci i może, ewentualnie, choć niekoniecznie, w końcu usiądę na zadku i odpocznę. I może zaplanuje w końcu coś zdrowego do jedzenia!

WYZWANIE NA KOLEJNY TYDZIEŃ

Jedzenia co prawda nie ogarnęłam, ale buty biegowe wyprałam. Chyba nawet już wyschły, choć biegać na razie nie zamierzam. Sądziłam, że uda mi się zagłaskać swój organizm w ramach regeneracji po połówce, jednak plany, a rzeczywistość..cóż :)

W tym tygodniu już koniecznie ruszam z budowaniem gorsetu mięśniowego! Choć tego nie widać, mam wrażenie, że moje nie trenowane nijak ciało rozpływa się, traci fason ^^ Jest takie nie moje

FILMIK MOTYWACYJNY

What's your Limit? Pan z tego filmiku tuż przed rozpoczęciem sezonu alpejskiego (zeszły weekend) zerwał sobie Achillesa -.- 

Mam świadomość, że to podsumowanie jakieś takie mało konkretne jest, ale na dobrą sprawę, to niewiele się działo w tym tygodniu. Praca, dom, przemyślenia. Dużo myślenia, czasem dziwne wnioski, jakieś wątpliwości, chęć zmiany otoczenia. Tak to jest, jak się regularnie nie ogarnia pierdolnika w głowie - gdy w końcu dojdzie do głosu, człowiek zaskakuje sam siebie swoim cynizmem. Z tą złotą myślą zostawiam Was na resztę niedzieli i życzę słonecznego tygodnia!

N.

2 komentarze:

  1. Też mam zamiar zbudować sobie ładny gorsecik, bo jak oglądam wszystkie szybkie biegaczki to takim się chwalą :D A tak serio, marzy mi się :)

    OdpowiedzUsuń