środa, 2 lipca 2014

"Nie szanuję ludzi"

..pomyślał o sobie żaden prezes nigdy.




Urlop-gate trawiący od kilku dni kadrę mego miejsca pracy nasunął mi pewne przemyślenia. Polskie prawo (bezprawie?) pracy jest dość specyficzne - jako pracownik masz wiecznie problem z egzekwowaniem swoich praw, ale jako pracodawca jesteś podobnie zapinany w odbyt nieoheblowanym kawałkiem kija. Z reguły nim zacznę nadawać na mego szefa jaki to on nie jest, staram się spojrzeć na sytuację także z jego perspektywy - prowadzenie działalności gospodarczej w Polsce do najprostszych nie należy. Rozumiem dlaczego usilnie trzyma nas na śmieciówkach, rozumiem czemu pół roku nie może wystartować z naszym mini centrum rehabilitacji. Jednak nie rozumiem dlaczego traktuje nas jak ludzi innej kategorii - z nieufnością, wręcz ciągłymi podejrzeniami o oszukiwanie go. Na pewno naciągamy godziny pracy, na pewno środki czystości kończą się tak szybko, bo je kradniemy (bo na pewno nie dlatego, że dziennie myjemy wanny ok. 200 razy :>), przesadzamy z tymi przerwami, bo kto to widział wychodzić na siku w trakcie 10h zmiany!? Takich smaczków jest mnóstwo. Hitem ostatnich dni jest właśnie kwestia urlopów - ktoś musi mnie zastąpić, gdy ja będę na kursie (bo nawet nie na plaży..), ale prezes nie zgadza się na zatrudnianie nowych osób (na zlecenie) na tak krótki okres (mojej nieobecności) - zupełnie nie rozumiem dlaczego, przecież nie wiąże się to z żadnymi dodatkowymi kosztami, mnie wtedy nie będzie.. Usłyszałam nawet ostatnio, że jak będziemy się tak migać od pracy (nosz, ja pierdolę..), to nas prezeso zwolni i zatrudni innych ludzi, takich co nie będą chcieli się dokształcać w zawodzie, ani odpoczywać po tym codziennym zapierdolu w jego firmie - życzę powodzenia. 

Choć jeśli kolejni zaczną fikać, ich także zwolni, będą następni. 

Z tego, co słyszę od znajomych w branży, nie jest to wyjątek. W innych dziedzinach pewnie też nie. Zastanawia mnie czasem dlaczego tak dziwni ludzie piastują tak wysokie stanowiska. I, że im to funkcjonuje. I już nie chodzi tu o traktowanie pracowników jak śmieci, tylko o najprostsze inwestycje w firmę, dbanie o standardy, infrastrukturę itp. Jak można chcieć kupować urządzenie, które będzie podbijało mi kartę pracy na wejściu i wyjściu z budynku, podczas gdy żydzi się na cifie i domestosie? :D 

Ja to się chyba przekwalifikuję na grafika, czy coś - rozpoczęcie własnej działalności nie powinno pochłonąć więcej niż kilka-kilkanaście tysięcy, a będę bucem sama dla siebie ;D

N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz