sobota, 4 stycznia 2014

Yankee Candle - Snowflake Cookie & Season Of Peace

Początek stycznia, za oknem wiosna, w górach śniegu jak nie było, tak nie ma, a mnie już dość konkretnie szlag trafia. Staram się nadrabiać bieganiem, jednak nie oszukujmy się, mam to ubite we łbie, że jak sobie nie poszusuję, to będę gwiazdorzyć i żadna inna aktywność fizyczna temu nie zaradzi :)

Tymczasem na blogu mały come back wosków (ostatnio znowu mało palę w kominku), które używałam w okresie świątecznym. Choć są to propozycje zimowe, myślę, że nie jeden raz posmakuję ich również wiosną i latem - szczególnie, że najnowsza, kwiatowa kolekcja średnio mnie do siebie przekonuje.


Snowflake cookie, czyli ciasteczkowa rozpusta moja :) Gorące kruche ciastka wyjęte z piekarnika, w trakcie lukrowania (lukier z cytryną, czujecie ją? ;p) - oczywiście momentalnie zrobiłam się głodna i pojęcia nie mam jak moje bożonarodzeniowe wypieki przetrwały do świątecznego obiadu! Pamiętam, że przy zakupie wahałam się, czy go brać w obawie przez zasłodzeniem, ale po rozpaleniu słodyczy jest dla mnie w sam raz :)


Season of peace już podczas zapowiedzi zimowej kolekcji zwrócił moją uwagę. Etykietą ;p Taka ilość kokainy, tfu!! śniegu, nie może zdobić złego zapachu. Do tego obiecane przez producenta białe piżmo i wiedziałam, że muszę go mieć. Po zdjęciu folii nozdrza atakuje mocno orzeźwiający, jestem skłonna nawet nazwać ten zapach mroźnym, coś jakby mentol? Może mięta, ale zmieszana z innymi ziołami. Po takim wstępie byłam napalona, toteż doprowadziłam do analogicznego stanu również kominek i pokruszyłam wosk. I tu kolejna niespodzianka. Surowość tego zapachu gdzieś znika, pojawia się delikatna nuta pudru, właściwie cukru pudru. Wosk szybko też traci na intensywności, choć po pokoju błąka się naprawdę przyjemna woń. Ktoś (podejrzewam osoby na co dzień parające się nadawaniem polskich tytułów zagranicznym filmom..) nazwał go Wyciszeniem - po raz pierwszy bez utyskiwania mogę zgodzić się na takie tłumaczenie :)

Znacie i lubicie te zapachy? A może świąteczna kolekcja odeszła już w zapomnienie i testujecie wiosenne kwiaty? W sumie chętnie bym o nich poczytała, bo Yankee Candle zaskoczyło mnie już nie raz i może się okazać, że nagle stanę się fanką kwiatowych kompozycji!

Miłego weekendu :)

1 komentarz:

  1. Zgadzam się z opisami, szczególnie Seaso of Peace - spodziewałam się ostrego, mroźnego zapachu a tymczasem dostajemy taki kojący, świeży aromat. Szkoda, że nie jest bardziej intensywny....A Snowflake Cookie to taka przyjemna słodkość, ale nie wyróżnia się niczym szczególnym...

    OdpowiedzUsuń