wtorek, 11 czerwca 2013

Sesja i ja.

Ostatnia sesja! Pewnie powinnam czuć coś w rodzaju nostalgii, jednak nawet jeśli będę tęsknić za tymi pięcioma latami zapieprzu, to teraz miota mną jedynie złość. Bo, jak zawsze, wszystko na ostatnią chwilę..

Dziś pisałam Medycynę katastrof i generalnie jestem dobrej myśli. Choć tematyka jakiś 2/3 pytań nie pokryła się z poruszanymi na zajęciach zagadnieniami, były one zjadliwe (taka tam resuscytacja dziecka, tu jakieś zadławienie, tam znowu głębokość uciskania mostka podczas masażu.. pestka! ;p)
Teraz siedzę i próbuję ogarnąć materiały z Adaptive sports - dostałam ukarana nominacją do zerówki, więc szkoda stracić szansę na szybsze domknięcie sesji (skoro o obronie w lipcu mogę już tylko pomarzyć). No, ale nie byłabym sobą, gdybym nie uraczyła Was kilkoma fotkami :)


Nastał koniec marketingu = wróciło życie. Prawie złamałam stalówkę wykreślając ostatnią datę z planu :D To, że moja grupa dostała 5.0 już wiecie, ale pochwalę się jeszcze, że moja analiza otoczenia polityczno-prawnego została wytypowana jako jedna z dwóch najlepszych, jakie Prowadzący miał (nie)przyjemność czytać. Fuck yeah ;p

Wisior wygrany 100 lat temu u Pauli (pół godziny szukałam linku do tego konkursu ;p) - mam wrażenie, że żyje własnym życiem, wszelkie próby ugłaskania jego elementów kończą się fiaskiem, a przy tym jest tak rozkoszny, że ubieram do każdej gładkiej bluzki (czyli połowy szafy..)

A na zdjęciu po prawej widzimy innowacyjne zastosowanie nóg dziewczyny - po co deski/stojaki/tacki na lapka, przecież jest kobieta :D 


Koktajl na pierwszym zdjęciu był próbą oswojenia arbuza (nie przepadam), ale połączenie go z bananem i ciemnymi winogronami było najgorszą masakrą, jaka płynęła przez mój przełyk. Fuj!

Różowy pazur z cukrową posypką.. Dalej poluję na nr 66 (na zdjęciu 65), niestety, jest jakiś wybitny problem z dostaniem tego odcienia. Ale Barbie-róż też jest niezły, do tego normalny pędzelek, fajna konsystencja i można malować.

Jestę prokuratorę! A, przepraszam, absolutorem ;p Uroczystość przebiegła bardzo sprawnie, widać było ogrom pracy organizatorów, ciepło na serduszku zrobiło mi się przy przemówieniu Pana Dziekana, którego ludzkie oblicze dostrzega się już po zaliczeniu obu kardiologii :) Jedyne, co raziło to masa pustych miejsc czekających na zaproszonych prowadzących (potwierdzić przybycie i nie przyjść, gratuluję..), w tym mojego promotora, który chyba czuł w kościach, że jak go dorwę, to uroczyście nie będzie :p

I na koniec witryna pewnej piekarni na wysokości przystanku Batorego - you only had one job... :D

A na koniec ostateczny smutna piosenka, która chodzi za mną od kilku dni (ktoś wrzucił na fejsa - jeśli to czytasz - dziękuję) - Emeli Sandé - My Kind of Love

2 komentarze:

  1. Uaa, marketing i 5.0 - moc :D może to sugestia na przyszłość?
    Ja dzisiaj wsunęłam połowę arbuza, o rrrany... orgazm smakowy, no! :D z bananem bym go jednak nie połączyła :P

    Lakier zajebisty, to firma CR, z tego co widzę? Gdzie nabywasz?
    ja kupiłam ostatnio wymarzony nude. Wszystko fajnie, ale zmienia kolor :D pierwsze malowanie - kawa z mlekiem, tydzień później zmywam i maluję znowu - no różowa kawa z mlekiem... Nie mówiąc o tym, że nie używam rękawiczek pracując pod komorą, więc wielokrotne pryskanie rąk propanolem jeszcze bardziej potęguje to różowienie :D wtf?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że moja faktyczna wiedza marketingowa jest znikoma, ale formatować w Wordzie umiem jak nikt inny ;p

      Ten lakier kupiłam na wyspie w Tesco (Wielicka), ale będąc kilka dni temu u mnie na placu zajrzałam do jednej z drogerii i okazało się, że tam też je mają. W galerii Krakowskiej w apteko-drogerii mają GR, ale 2 tyg temu nie mieli jeszcze nowej kolekcji.

      Usuń