środa, 19 czerwca 2013

Myśling in progress


Powyższe kwiaty od Mężczyzny z okazji zdania ostatniego egzaminu w ostatniej sesji (przynajmniej do czasu gdy się od-obrażę na moją uczelnię i wstąpię w szeregi doktorantów ^^). Została jeszcze obrona i tu ostatni tydzień przyniósł mi garść dylematów moralnych. Podjęłam, wydaje mi się, słuszną decyzję, zgodną z moimi przekonaniami i wychowaniem, tymczasem czuję się jak frajer z przerostem ambicji. Już raz jej zaufałam i do czego mnie to doprowadziło? Z drugiej strony, chyba nie potrafiłabym spokojnie spać wybrawszy drugą opcję.

Od razu zaznaczam, nie chcę w komentarzach przeczytać, że cóż, życie. To nie kwestia życia, a konieczności użerania się z nosicielami trocin w mózgoczaszce. Życie to mi może ewentualnie podrzucić włókniaka do cycka i cóż, na takie niespodzianki rzeczywiście wiele poradzić się nie da.

Schodząc z ciężkich tematów, w końcu mam czas usiąść i napisać magisterkę! Wczorajsze całodzienne płodzenie dwóch akapitów zweryfikowało mój pogląd, że napisanie wstępu zajmie mi dwa dni. Chyba jednak nie :D Ale przebrnięcie przez pierwsze kilka stron dodaje skrzydeł i dalej idzie gładko. Może nie tak gładko, jak w przypadku pisania artykułu, ale coś czuję, że w 20 stronach nie zmieszczę się z moim słowotokiem. Czytanie książek idzie mi równie dobrze - notka podsumowująca czerwcowe wybryki kulturalne rośnie w siłę i objętość. Jeszcze jakby mi się biegało tak wspaniale, to byłabym wielce kontent :)

2 komentarze:

  1. mi idzie bardzo cienko;/
    wrzesień mnie czeka, z powodu natloku obowiązków;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, student powinien mieć wrzesień chociaż raz, mam tylko nadzieje, że to nie ostatni rok :(

      Usuń