czwartek, 8 stycznia 2015

Rok dobrych nawyków!


Śmiać mi się chce (yy, raczej płakać), gdy czytam swój poniedziałkowy post i zawarte w nim słowa. W przeciągu kilku/kilkunastu godzin zmieniło się dosłownie wszystko. Na dobry początek ostatniego tygodnia wolnego, zadzwoniła szefowa, żem potrzebna, bo kadrę znów zdziesiątkowało. Więc od środy znów pacjenci! Yay! We wtorek zmiotło mnie.

Co? Nie wiem do dziś, jakiś wirus, może to tylko grypa w wersji light, może jakieś inne krakowskie cudo. Stawiłam się wczoraj w pracy i momentalnie okazało się, że nie ma AŻ tyle roboty, by obecna w pracy kadra nie ogarnęła, więc zostałam odesłana do łóżka. No, i tak leżę, fallus mnie strzela z nieróbstwa, czytać się nie da, bo oczy bolą, internety też bolą, tego posta piszę od wtorku na raty ;p 

Od poniedziałku zmieniła się jeszcze jedna rzecz. Pisałam, że straciłam wiarę w sens postanowień, bo realizuję je raczej.. mniej niż bardziej. A wieczorem przeczytałam wpis Marysi z Żony Modnej o wyrabianiu dobrych nawyków i klasnąwszy w dłonie rzekłam: to jest to!

Niezależnie od tego, czy bliższa Wam teoria, iż powtarzanie pewnych czynności wchodzi w krew po 12-stu dniach, czy po 20-stu - miesiąc jest wystarczającym czasem, by wpoić sobie pewne nawyki lub raczej przekonać się, czy w ogóle jesteśmy w stanie je realizować (dla przykładu, u mnie codzienne jedzenie owsianki skończyłoby się trwałym przeniesieniem zacnego jestestwa na porcelanowy tron).

Początkowo chciałam przypisać poszczególne cele do konkretnych miesięcy, ale nie mogłam się zdecydować. Zatem wypiszę je tu tylko, a w styczniu kontynuować będę wypijanie szklanki wody rano (bo i tak już zaczęłam):

wypijać szklankę wody rano ~ kłaść się spać przed północą ~ nie słodzić herbaty i kawy (w przypływie słabości słodzić stewią) ~ 6 min jogi wieczorem ~ konsumować jeden owoc lub warzywo extra ~ odświeżyć sobie niemiecki z Pawlikowską ~ balsamować zwłoki ciało ~ ścierać kurze co drugi dzień ~ poranny zestaw brzuch + plecy ~ pić max 1-2 kawy dziennie ~ pić herbatę z imbirem (korzeniem, nie herbatkę aromatyzowaną ;p) ~ wygospodarować przynajmniej 30 min dziennie na książkę niebranżową 

Jeśli uda mi się wcielić w życie chociaż połowę z tego, będę koniem! :D
Jeśli chcecie coś zmieniać w swoim życiu, to wiadomo, małymi krokami, na pewno będzie łatwiej, niż nagle narzucić sobie wodę rano, potem herbatę z imbirem, którego akurat nie mamy w domu, 30 min czytania, ćwiczenia, joga i jeszcze kurze w pokoju.
Jeśli chcecie się przyłączyć, to Maria zaprasza :>

N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz