Dziś jest ten dzień! O 20.30 zapewne zgasiliście światła w domu, uprzednio lajkując na fejsie wszystko, co się da. Co prawda w głębi serduszka wiemy, że codzienne przesiadywanie przy włączonym kompie celem skrobania kolejnych notek oraz cykanie ilustrujących ich fotek w obstawie lamp wszelkiego rodzaju nieco średnio wpisuje się w założenia akcji, ale oj tam..
Akcja ma wymiar symboliczny, co nawet organizatorzy postanowili w końcu przyznać. Wyłączając nawet wszystko, co w Waszych domach zużywa energię nie zmniejszycie emisji dwutlenku węgla - a pewnie ratując się przed egipskimi ciemnościami zapalicie cały arsenał świeczek i nasza zatroskana planeta ucierpi na tym znacznie więcej. Po co więc ta farsa? Dla uświadamiania społeczeństwa oraz wyrabiania prawidłowego nawyku gaszenia wszystkiego, z czego w danej chwili nie korzystamy. Nie ma się co kłócić ze słusznością tych celów.
Główna fala krytyki Godziny dla ziemi opiera się na przemyśleniach, czy aby takie masowe off-on nie narobi większych szkód, niż gdyby przez godzinę w naszych domach miała panować jasność (nie mylić ze światłością ;p). Ponieważ jestem tylko przeciętnym zjadaczem chleba i moja wiedza o sieci elektrycznej ogranicza się do obsługi gniazdka, postanowiłam pociągnąć za język Mężczyznę, znacznie lepiej ode mnie ogarniającego temat (le inżynier elektrotechnik ^^), który jeszcze za czasów, gdy w związku nie byliśmy, dość jasno i dosadnie wytłumaczył mi, dlaczego powinnam dać sobie spokój z gaszeniem świateł pod dyktando ekologów, którzy w efekcie tej akcji zgarną niezły szmal, więc jak zawsze gotowi są wmówić nam dosłownie wszystko, a my to ładnie łykniemy w imię ratowania planety.
(N)atik: To jak to jest z tym wyłączaniem światła na godzinę - ma to wpływ na sieć elektryczną, czy nie?
(M)ężczyzna: Trzeba to rozważyć od fundamentu, czyli w jaki sposób energia elektryczna jest produkowana, jak dystrybuowana oraz od czego zależy stabilność systemu elektroenergetycznego.
N: Prześledźmy zatem "narodziny" prądu :)
M: W ciągu dnia konsumpcja energii elektrycznej jest zmienna i jest wyznacza empirycznie z podobnych czasookresów innych lat, temperatury zewnętrznej czy też aktualnych zdarzeń np. sportowych (na Euro podczas przerwy na pewno wzrosła konsumpcja energii w Anglii, gdzie każdy wtedy odpala swój 2kW czajnik elektryczny gotując wodę na herbatę).
optimalenergy.pl |
N: Jak wygląda takie zwiększanie/zmniejszanie mocy?
M: Zwiększa się łatwo, po prostu spuszcza się wodę z góry wielkimi rurami napędzającą turbogenerator (woda spadając posiada energię potencjalną zamienianą na ruch obrotowy łopatek generatora) tworzący energię elektryczną. Gorzej kiedy mamy przeszacowanie - w normalnej elektrowni łopatki generatora poruszane są za pomocą pary pod ciśnieniem. Parę uzyskuje się przepuszczając wodę rurami wokoło kotła rozpalonego do wysokiej temperatury. Kocioł podgrzewany jest miałem uzyskiwanym z węgla. Załóżmy, że każdy w dniu dzisiejszym wyłącza żarówkę na godzinę (może wyłączyć i całe oświetlenie). Skutek będzie taki, że elektrownia tego nie wie i wyprodukuje energii tyle co zawsze - czyli będzie jej za dużo.
N: I co się stanie z tym nadmiarem?
M: W pierwszej chwili lekko zacznie rozsynchronizowywać się sieć. Należy to skompensować ujmując moc, ale każdy kocioł ma swoją stałą czasową wynikającą z gabarytu i zanim lekko ostygnie, wytworzoną energię i tak będzie trzeba wepchnąć do sieci. Skutek tego będzie taki, że na krańcach linii (np. wsiach i małych miastach) zwiększy się napięcie nawet do 250 V (norma mówi że może się zwiększyć nawet o 10% w skrajnych przypadkach).
N: Jaki skutek może mieć taki skok napięcia?
M: Urządzenia są przystosowane do zwiększonego napięcia, natomiast wszystkie żarówki żarnikowe i halogenowe po prostu zaświecą mocniej.
N: Ma to jakieś przełożenie na rachunek za energię elektryczną dla tych ludzi?
M: Ci ludzie zapłacą za większe zużycie energii.
N: Cudownie :)
M: To nie koniec. Każdy kocioł może wygasić się max. do temp. 60-70% temp. nominalnej - jeśli spadnie poniżej tej temperatury po prostu już nie wstanie na nowo do pracy.
N: Jednak zanim dojdzie do wygaszenia kotła węgiel (miał) i tak zostanie zużyty, a więc niepotrzebnie go spalimy i wyprodukujemy dwutlenek węgla, a to o jego zmniejszoną emisję walczą ekolodzy..
M: Węgiel i tak musi być spalany na potrzeby podtrzymania kotła.
N: Zieloni na stronie akcji w dziale FAQ podają coś takiego:
Czy wyłączanie świateł w ramach akcji nie grozi zachwianiem stabilności systemu energetycznego?Jak się do tego odniesiesz? Czy istnieje szansa, by elektrownie założyły sobie, że ludzi znowu postrzeli w ostatnią sobotę marca i będą wyłączać światło na godzinę, toteż są przygotowani na mniejszą produkcję energii?
Nie – sieci elektroenergetyczne są odporne na takie wahania. Przed ważnym meczem piłki nożnej w ogromnej liczbie domów włączane są telewizory. W związku z tym zmienia się krajowy pobór prądu. Podobna zmiana poziomu poboru – oczywiście w odwrotną stronę i w mniejszej skali (telewizory są bardziej energochłonne niż żarówki) – ma miejsce podczas Godziny dla Ziemi WWF. Sieci elektroenergetyczne są na tego typu fluktuacje przygotowane. Akcja nie spowoduje zachwiania stabilności systemu.
M: Tak naprawdę do tego przykazu stosuje się tylko mały promil ludzi, więc na szczęście system elektroenergetyczny nawet tej zmiany nie wychwyci. Mówimy tylko o zasadzie, gdyby zrobiło tak kilka milionów ludzi.
N: Na fejsie swoją gotowość zgłosiło ponad 80 tys. osób - ich działania nie zostaną zauważone przez system?
M: Polubić a wyłączyć światło to dwie różne rzeczy.
N: Polubić, a na co dzień oszczędzać energię - tym bardziej ;p
M: Zaznaczam, że polubiono marnując energię na bezproduktywną akcję.
N: Co w takim razie stanie się w sieci o 21.30, gdy te 80 tys. osób (bądźmy optymistami) z powrotem zapali światła?
M: Ewentualnie w Żarnowcu przeleje się trochę wody z góry na dół.
N: Ponownie odnosząc się do FAQ ze strony happeningu - jak to jest z tymi zapalającymi się żarówkami?
Czy ponowne włączenie świateł nie powoduje większego zużycia energii, niż udaje się zaoszczędzić w ciągu godziny?Co ma przeciętny Polak wkręcone i jak to działa? I znów, czy system zauważy jakąkolwiek zmianę?
Nie. Ten mit wziął się prawdopodobnie z powolnego „rozświetlania się” świetlówek starego typu, choć i one zużywały mniej energii podczas zapalania niż podczas godziny świecenia. Jeszcze kilkanaście lat temu powszechne były świetlówki z zapłonnikiem elektromagnetycznym. Zanim osiągnęły pełen strumień świetlny (czyli „zaświeciły pełnym światłem”), musiało upłynąć od kilkudziesięciu sekund do nawet kilku minut. Przez ten okres „rozświetlania” zużycie energii było faktycznie większe. Jednak w świetlówkach nowego typu pełen zapłon następuje dużo szybciej. Obecnie ów „pik prądowy” trwa zaledwie kilka mikrosekund i jest pomijalny.
M: Przeciętny Polak kupuje słabej jakości świetlówkę na promocji w Biedronce czy innym markecie. Technologia jej układu zapłonowego pamięta zimną wojnę, a produkowana jest bez specjalnej kontroli jakości w Chinach. Tak naprawdę lepiej by było dla wszystkich by jej nie kupował..
N: Dlaczego?
M: Taka świetlówka wtłacza do sieci tzw. harmoniczne wyższego rzędu powodujące straty mocy - ma bardzo niekorzystny współczynnik CR, czyli odwzorowania światła słonecznego - rzędu 82%*. Nie chciałbym by wyszło, że staję okoniem wobec ekologów dla zasady, bo jestem po drugiej stronie barykady - mają rację w tym, że należy oszczędzać energię, ale nie dla ziemi, środowiska itd., tylko dla własnego portfela. To się samo przełoży na inne rezultaty.
N: Ekolodzy już nie raz popisali się akcjami, których zasadności ciężko się dopatrzeć nawet pod chińską świetlówką.. Choćby bojkot budowy szpitala w Prokocimiu w imię samosiejek brzozy (na terenie prywatnym!), której to w Polsce przecież nie mamy wcale ;p
M: Albo motyla na Ruczaju, pozbawiając ludzi ogromnych pieniędzy związanych z wartością tych gruntów w obecnej chwili.
N: Wróćmy jeszcze do włączania światła - co się wtedy dzieje?
M: Mówimy o włączeniu w jednym czasie przez kilka tysięcy osób?
N: Tych 80 tys. na przestrzeni ok. 5 min, bo wiadomo, niektórzy mogą się zagapić, inni jeszcze nie dojść, a inni usnąć, więc nie włączą światła punkt 21.30.
M: Z punktu widzenie sieci w najgorszym przypadku stanie się to, co dzieje się w domu kiedy załączasz odkurzacz lub inny odbiornik dużej mocy.
N: Przygaśnie światło.
M: Dokładnie. Wiąże się to z wtłoczeniem do sieci mocy biernej, a ta z kolei powoduje lekki zapad napięcia. Po krótkiej chwili odkurzacz czy inne urządzenie dochodzi do warunków nominalnych i nie pobiera zwiększonego prądu.
N: A gdyby zamiast gaszenia światła, akcja ta polegała na wyłączaniu wszystkich urządzeń elektrycznych (komputer, lodówka, pralka, telewizor itd.) skala tych zjawisk zachodzących w sieci byłaby odczuwalna nawet przy jedynie 80 tys. osób?
M: Nie umiem ocenić, czy taka ilość osób mogłaby wywrócić system elektroenergetyczny, brak mi danych - ale gdybym miał coś orzec powiedziałbym, że nikt tego nie zauważy, bo Galeria Bonarka, podejrzewam zużywa więcej energii niż te 80 000 osób.
N: Ile procent (mniej więcej) zużycia energii w gospodarstwie domowym stanowi samo światło? I czy nie masz wrażenia, że ludzie chętnie biorą udział w takich medialnych akcjach, deklarując wyłączanie światła w pokoju nawet, gdy udają się do kibla, równocześnie na co dzień tracąc pieniądze na innych prądożerczych urządzeniach?
M: Ok. 30% to oświetlenie w okresach zimowych. Największym konsumentem energii w domu jest...zgadnij co!
N: Mikrofalówka? Telewizor!
M: Nie, jest to coś, co działa cały czas i my o tym zapominamy, tak w sumie z przyzwyczajenia.
N: Komputer? [tak, piszę w własnego doświadczenia ;p]
M: Lodówka, moja droga.
N: Do czterech razy sztuka :)
M: Żeby było zimne, też trzeba zużyć energię. Lodówka nie ma największej mocy, bo to domena kuchni elektrycznej, ale działa długotrwale, a energia to moc razy czas.
N: Czyli większą korzyść dla portfela i środowiska przyniosłaby akcja uświadamiająca, że zaglądanie co 15 min do lodówki celem stwierdzenia, że nie ma co jeść, jest głupie?
M: To jest głupie samo z siebie. Najlepiej skręcić lodówkę nawet o pół stopnia, co da wymierny efekt mniejszego zużycia mocy przy praktycznie żadnej stracie jeśli chodzi o żywność.
N: Podsumowując, akcja Godzina dla ziemi przeprowadzana na obecną skalę nie powoduje odczuwalnych zmian w sieci elektrycznej (więc miejmy nadzieje, że nie rozrośnie się bardziej ;p) i nie odbije się czkawką na rachunku za energię elektryczną?
M: Nie, jest to zbyt mała skala.
N: Podczas naszej rozmowy chciałeś wspomnieć o trzech istotnych w tej sprawie rzeczach - udało się?
M: Tak, podsumowując - sposób generacji energii, jak system radzi sobie z wszelkimi wahaniami mocy oraz o tym, że tak naprawdę robimy to dla siebie i swojego portfela. Przyzwyczajenie gaszenia światła jest słuszne, w skali miesięcznej na pewno będzie to jakaś kwota, dla przykładu - wyłączenie na godzinę żarówek w całym domu da oszczędność (przy 10 żarówkach po 40W) około 30 gr. Ale kto ma 10 żarówek? Ja mam aktualnie w domu zapalone 3.
N: Dziękuję Ci za poświęcony czas i dużą garść informacji :*
P.S. Mężczyzna prosił jeszcze dorzucić Wam filmik wielokrotnie dziś przytaczanego i krytykowanego Rożka, gdyż na wykresie pięknie widać wspomniane wyższe harmoniczne KLIK. :D
* paniom nie polecam się malować przy świetle świetlówkowym - po wyjściu na światło słoneczne może się okazać, że makijaż jest mówiąc krótko - nieudany.
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń