poniedziałek, 23 stycznia 2017

V Bieg Wielkich Serc

Od dwóch lat już nawet nie pisałam o tym biegu, w tym roku nawet nie zamierzałam biec! I chociaż życie częściej płata mi figle w drugą stronę (chcę biec, ale nie pobiegnę), tak tym razem miałam siedzieć w domu, a wylądowałam na Bulwarach.


Nie zamierzałam biec, bo nie czułam biegowego flow (po prawdzie, dalej nie czuję), nie trenowałam, nie ruszałam się zbyt wiele - mocno skupiałam się na dojściu z moim ciałem i układem immunologicznym do ładu. Wtem po świętach Mama stwierdziła: biegniesz bieg serc, prawda?, a na moje raczej średnio entuzjastyczne tłumaczenie, że nie wiem, nie zapisałam się, otrzymałam reprymendę, iż chociaż te 5 km pobiec powinnam, wszak cóż to dla mnie. 

To zapisałam się, cóż to dla mnie przebiec 5 km?

Bez przygotowania :D

W istocie słaby pomysł, nie róbcie tego w domu.. Przed biegiem zastanawiałam się tylko, jak się przebiera nogami, jak nie popłynąć z tłumem na początku (to mi się udało, pikny bieg narastającym tempem ;p) i nie wbiec do Wisły, gdy naparzający śnieg zalepia mi oczy <3 Nie chciało mi się okrutnie, byle do Smoka i nazad. Widocznie potrzebny mi był taki wymuszony start, bo od zeszłego poniedziałku wiernie trzymam się polarowego planu treningowego. Oczywiście tego pod październikowy półmaraton! I na maj już hasanie zaklepane, ba, przecież za niecałe 3 tygodnie kolejny bieg! To całe biegactwo to lawina nie do zatrzymania.

Co do samego biegu, to właściwie powielanie opisu przed lat - jest to bieg charytatywny, opłata startowa idzie na WOŚP, w związku z czym w pakiecie jest jedynie zwrotny numer startowy i tona makulatury od sponsorów (w tym roku jeszcze dostałam lizak, bezglutenowy, za to z cukrem i syropem glukozowym na dwóch pierwszych pozycjach w składzie ;p), rozgrywany na dystansie 5 km (i od tego roku także 10 km), w którym uczestniczyć moją także osoby z kijkami (zawsze ustawione w pierwszej linii, także zabawa w slalom gwarantowana!). Dobry bieg na rozruch po zimowym letargu - bez presji, bez walk o życiówkę, za to w szczytnym celu.

N.

2 komentarze:

  1. Trzeba się jeszcze czaić na bieg za Żubrem :D a we wrześniu umrę w Krynicy, ot co! :D
    (wpisałam sobie stronkę taką, bo prowadzę ja :P )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jeszcze Niepołomice! :D Pilnuj mnie, bo nieogar ostatnio.
      Weszłam i pierwsze pytanie, które dojrzałam: Co to znaczy, że koń jest surowy? xD

      Usuń