niedziela, 23 grudnia 2012

All I want for Christmas is..

.. 8h snu!

Od kilku dni moje życie koncentruje się na porządkach świątecznych, szukaniu prezentów, planowaniu potraw świątecznych oraz mieszkaniu w centrum handlowym. Podziwiam osoby, które do Bożego Narodzenia przygotowane są już w lipcu i kiedy reszta świata popada w amok, siedzą wygodnie w domu i prychają na nasze odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę. Wsadziłabym takie osoby w moje buty, niech zobaczą jak wygląda życie studenta fizjoterapii ;p Tak więc, kiedy pozostali ludzie budują atmosferę świąt, ja buduję kolejki we wszystkich spożywczakach w okolicy, z największym molochem o nazwie Auchan na czele. Co, to się tam działo w piątek śmiało można nazwać końcem świata. Onet raczył opublikować ranking, z którego wynika, że w/w obiekt jest najtańszym w promieniu jakiś 300km (sądząc po rejestracjach samochodów na parkingu) od Krakowa, co poskutkowało gigantycznymi kolejkami do kasy, brakami produktów, którego obsługa nie nadążała uzupełniać, a przede wszystkim areną dla ludzkiej głupoty :)

1) Kolejki były tak duże, że sięgały regałów, co znacznie utrudniało przemieszczanie się po sklepie. Potrzebowałam jedynie głupiej wstążki (której oczywiście nie było), więc nie brałam wózka, ni koszyka. Stanęłam przed murem osób stojących do kas, wyraziłam chęć przejścia dalej słowem: przepraszam, efektem którego mur się nie rozstąpił, a zapoczątkowałam tylko pyskówkę. Bo na pewno chcę się wryć do kolejki...

2) W Auchan są kasy samoobsługowe. Oczywiście korzystają z nich ludzie, którzy nie mają pojęcia jak obsługiwać ekran dotykowy, nie wiedzą gdzie na produkcie jest kod do zeskanowania i że kartę płatniczą wsuwa się w terminal, a nie tam, gdzie banknoty. Efekt jest taki, że wszyscy stoją.

3) Z czytaniem ludzie też mają problem. Pisze, że kasa pierwszeństwa. Albo kasa DO 15 produktów. Ale nie, pokaże wszystkim, że jestem analfabetą lub ignorantem i stanę przez kolesiem na wózku inwalidzkim, z koszykiem, w którym mam 1000 pierdół. 

Nie było wstążek, więc wyszłam bez zakupów. Udałam się więc do Nanu-Nana i dokonałam interesu życia - kupiłam ładną, czerwoną wstążkę na szpuli, za całe 8.90zł! Potem okazało się, że wstążka ma może 2,5m. Brawo, Natik!

Ale pełni świątecznej atmosfery miłości do bliźniego dopełniła pani pracująca w Home&You. Sklep niewątpliwie wyglądał jak po przejściu tajfunu. Wydaje mi się jednak, że pracownikom nie przystoi komentować głośno, przy klientach faktu, że ktoś odłożył coś nie na swoje miejsce. Doprawdy, jak są 4 rodzaje srebrnego bieżnika na stół, różniące się między sobą tym, czy wzór leci pionowo, czy poziomo, nie trudno się pomylić i odłożyć coś nie tam, gdzie było. Pani postawiła jednak na edukację klienteli, chodząc w koło jednego ze stołów, zrzucając na podłogę (!!!) wszelkie nierówno odłożone serwety, bieżniki, dekoracje, wzdychając ostentacyjnie i krzycząc przez cały sklep do innej pani na kasie, że "jak można taki burdel zrobić". Ja się pytam, jak firma dobiera sobie pracowników, którzy zamiast służyć pomocą i wykonywać pracę, za którą im się płaci, zachowują się jak rozwydrzone bachory, które pod choinką znalazły tylko iPoda, a chciały samochód. Czy to jest prawidłowe budowanie wizerunku firmy? Gdybym ja otworzyła drzwi od gabinetu i wydarła się do koleżanki na recepcji, że moi pacjenci pocą się podczas ćwiczeń i muszę co chwilę wietrzyć pomieszczenie, prawdopodobnie wyleciałabym na zbity pysk. Ale pewnie się czepiam :)

Tymczasem zobaczcie, co znalazłam sprzątając jeden z X regałów! Dorzuciłam do tego skromnego zbioru używane na bieżąco papilotki i okazało się, że przez najbliższy czas powinnam się bić po łapach za każdym razem, gdy zechcę kupić kolejne. Papilotkoholizm. Może powinnam, wzorem kosmetykoholiczek, założyć osobnego blożka z recenzjami przyborów do pieczenia muffinów? 


Jak tam Wasze przygotowania? Równie ekscytujące, czy może tradycyjnie - spokojny czas w gronie rodziny? Mój sąsiad już gotuje (wniosek po słuchanych na maxa kolędach) :)

2 komentarze:

  1. To ja Cię podziwiam, że w ogóle masz nerwy wchodzić do galerii handlowych w tym okresie ;) tam jest jakiś amok od mniej więcej 1.12.
    A już wyprawa do Auchana po wstążkę zakrawa na pewien rodzaj szkoły przetrwania :P
    Polecam zakupy prezentów przez net i wiecznie pustą Almę i Rossmanna na Kurdwanowie ;) W Tesco są kolejki do kas na 20min stania nawet o 6:00...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie tyle nerwy, co potrzebę :)
    Gdyby w Almie, czy Rossmannie było to, czego potrzebowałam, to przecież nie leciałabym do paszczy lwa. Z zamawianiem czegokolwiek przez neta jest jeden problem - trzeba zrobić to na tyle wcześnie, by doszło na czas. A jak ma się ojca, który przypomina sobie o prezencie pod choinkę "trochę za późno" i zrzuca kwestie załatwienia tego na Ciebie, no to latasz po Bonarkach i innych przybytkach :/

    OdpowiedzUsuń