Właściwie to miałam tylko jeden pomysł, ale mój wczorajszy spontan spowodował, że mogę pochwalić się też następnym :D
Wymyśliłam sobie, że przeczytam Anię z Zielonego Wzgórza ponownie. Kolejne tomy także, wszak wspominałam dawno temu, że nie mogę przeczytać najnowszej części, bo moje wspomnienia przygód Ani Shirley są mocno mgliste. I tak siedzę od kilku dni nad książką dzieciństwa większości z nas i dumam nad tym, jak bardzo zmienił się mój gust literacki. Opisy mnie nużą i ciągną Panem Tadeuszem, paplanina Ani doprowadza do wrzenia.. jakim cudem kiedyś tak chętnie pochłaniałam kolejne strony tej powieści!?
Po prawej stronie pojawi się okienko moich postępów w lekturze - na razie przeczytałam dziesięć rozdziałów, więc szału nie ma, ale z tego, co pamiętam z podstawówki, to raczej szybko się to czyta :)
I drugi pomysł - II Bieg Wielkich Serc https://www.facebook.com/BiegWielkichSerc
Wczoraj pod wpływem jakiegoś dzikiego impulsu zapisałam się na ten bieg :D I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie data (styczeń) i miejsce (bulwary, czyli jeśli dobrze pamiętam z zeszłorocznego nordic walking w tych okolicach - wjeżdżanie na butach do Wisły..). Do tego przez ostatni miesiąc nie biegałam wcale (no dobra, dziś pobiegłam..), więc to taki trochę pomysł szalony.
Dystans co prawda tylko 5k, ale jeszcze nie miałam przyjemności biegać po śniegu, czy oblodzonych alejkach, więc obawiam się, że skończę swój popis gdzieś w połowie dystansu w widowiskowym szpagacie, z którego zbierać mnie będą prosto na nosze :D :D
Ale nie histeryzując, pobiegłam dziś kontrolnie 6,5 km po dość zróżnicowanym terenie (niestety jeszcze bez śniegu i lodu.. a chciałabym sprawdzić, czy buty dadzą radę) i bez większych problemów 5 km zamknęłam w 30 min. Także podczas biegu chciałabym ustrzelić życiówkę w okolicach 27-28 min (w końcu po płaskim, tyle że ze śniegiem ;p) - takie bezpieczne założenie, żeby się udało i było co bić na przyszłość ;p
Jeśli ktoś z Was także się wybiera, to dajcie znać, zawsze to raźniej niż biec samemu!
jesteś niesamowita z tym bieganiem, ja jstem zmarźluch i zrezygnowałam:(
OdpowiedzUsuńa Anię nie pamiętam kiedy czytałam...
Pierwsze 10 min zastanawiałam się, czy nie wrócić do domu po puchówkę :D
Usuńhmm widocznie gusta się zmieniają.. chociaż ja też kiedyś pochłaniałam Anię namiętnie :D z ksiażek dzieciństwa chyba tylko Dzieci z Bullerbyn trzymają poziom ;)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie przeczytałam Twojego prezentu... :/
Usuńambitnie ; ) na pewno odkryjesz cos, na co czytajac wczesniej, nie zwracalas uwagi ; ) pozdrawiam i obserwuję!
OdpowiedzUsuńPo cichu też na to liczę - czytając jako lekturę skupiałam się na tym, co potem będzie przerabiane (mój egzemplarz ma na marginesach przypisy - to się przyda do charakterystyki postaci, to do ulubionego fragmentu, tu jakiś opis sukienki itp ;p)
Usuń