poniedziałek, 5 grudnia 2016

Notatka grudniowa #5

Ho ho!
Pierwszy dzień ultra za mną! :D Nie dość, że przeżyłam, to jeszcze czuję się dużo lepiej (prawie odzyskałam głos!). Miałam okrutnie złe nastawienie do dzisiejszego dnia, tymczasem okazał się być dość spokojnym i przyjemnym.


Wracając z od pacjenta rzutem na taśmę dorwałam pana w paczkowozie (samochód z przesyłkami stojący pod paczkomatem, gdy ten jest przepełniony) i odebrałam zamówione na black friday książki. Wydawnictwo tak długo zwlekało z wysyłką, że zdążyłam o nich zapomnieć i od soboty zastanawiałam się, co to za paczkę mam do odebrania :)

Joga i ajurweda chodziła za mną od pewnego czasu (masowych poleceń), ale dopiero zniżka 50% zmobilizowała mnie do zakupu. Mam kilka nietkniętych jogowych książek i mocne postanowienie odgruzowywania się w porządku chronologicznym, ale ten kredowy papier tak ładnie pachnie... Punkty spustowe i łańcuchy mięśniowo-powięziowe to znowu fachowa pozycja. A tych nigdy dość ;p Mam wystarczająco dużo książek w swojej biblioteczce i nie potrzebuję nowych - powiedział żaden fizjoterapeuta nigdy!

Już wiem czyim Mikołajem będę w pracy i nawet się cieszę - bo wiem kto to (;p) i jakiś pomysł już mam. Dwie minuty później stwierdzam, że to zły pomysł i tak od popołudnia rozkminiam. Przynajmniej mam jakieś zajęcie, gdy czekam dwie godziny na jednego pacjenta <3

Dobra, kończę, czas spać, jutro kolejny dzień, który pewnie przywitam z większym entuzjazmem i mam nadzieje, że nic mi tej pozytywnej energii nie wyssie.

N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz