Ten wosk cierpliwie leżał w mej zapachowej szufladzie. I pewnie przeleżałby jeszcze jakiś czas, gdyby nie post na blogu wszystko co mnie zachwyca i polecane przez Autorkę męskie zapachy. Odgrzebałam więc tartę spod innych wosków i ponownie obwąchałam przez folię - hmm, gdzie ta męskość?
Po zdjęciu folii otrzymujemy zupełnie inny wosk, w porównaniu z tym, co wynuchaliśmy w sklepie :) Delikatnie mokre drewno nabiera silnie testosteronowego charakteru! Żadne kawałki drzewa wyrzucone na brzeg przez morskie fale, chyba, że tratwa z męskim rozbitkiem ;p
Zapach jest silny, ale nie duszący. Śmiało można porównać go do perfum - przywodzi mi na myśl eleganckie wyjście z facetem, np. na czyjeś wesele, rocznicową kolację, czy inne okazje, if you know what I mean :>
zaciekawiłaś mnie tą tartą :P muszę się wybrać do YC po zapasy :p
OdpowiedzUsuńJa odwiedzam w przyszłym tygodniu - lista niebezpiecznie rośnie ;p
Usuńja odwiedzę jak wrócę do Krakowa :p
UsuńWidziałaś, jest jakaś nowa firma w sklepie na Miodowej - Kringle Candle (http://zapachdomu.pl/Botanicals-and-Aromatics-k31.php). Też mają woski, ale po 11zł. Obwącham, może coś się nadaje na zainwestowanie tej kwoty :D
UsuńNo przecież nie mogli na opakowaniu napisać "zapach tratwy z męskim rozbitkiem"! Jakoś to musieli nazwać :)
OdpowiedzUsuńSkoro mogli nazwać świecę "Mmm, bacon!" to nie widzę powodu, dla którego nie mogli tego zapachu nazwać "Mmm, good looking castaway!" ;p
UsuńJeszcze nie miałam, bo w sklepie nigdy nie mogę nic wyniuchać z tego wosku, więc zawsze myślę "Eee...może następnym razem" :D Ale skoro kryje w sobie takie skarby, to koniecznie muszę dać mu szansę ;>
OdpowiedzUsuń