Wraz z pojawieniem się czytników dokonał się podział osób pochłaniających książki na papierowych ortodoksów i tych, którzy poza wersją elektroniczną świata nie widzą. Sama z automatu przydzieliłam się do tej pierwszej grupy. Dziś, po kilkunastu tygodniach użytkowania Kindle, postanowiłam zweryfikować swoje stanowisko :)
Jakiś czas temu wrzuciłam ankietę odnośnie Waszych preferencji - okazało się, że chętne do podzielenia się ze mną swoim głosem były dwie osoby (serdecznie Wam dziękuję!) i na tej podstawie nie jestem w stanie wysunąć żadnych sensownych wniosków :D
Weszłam w posiadanie Kindle dzięki uprzejmości Mężczyzny, który stwierdził, że zakup tego urządzenia sprawi, że zacznie czytać więcej książek, co nie do końca dało zadowalające go wyniki :) Postanowił więc mi go pożyczyć, a nuż się przekonam.
Ciężar książki/czytnika
Krążyłam chwilkę po pokoju w poszukiwaniu książki o podobnym do kundelka ciężarze. Po kilku próbach udało się. Na zdjęciu poniżej widać, że jest to książka o kieszonkowych wymiarach, zbliżonych do wymiarów samego czytnika, klejona, na papierze ekologicznym typu toaletowego (czasem papier z recyklingu jest nieco przyżółkły, ale przyzwoity, natomiast ten śmierdzi..). Takich dzieł na moich półkach ze świecą szukać - więcej mam powieści objętościowo zbliżonych do trylogii Larssona, a więc i dużo cięższych, których nie mogłabym dźwigać ze sobą po całym mieście (nie zapominajmy, co noszę w torbie na co dzień!)
Komfort czytania
Siedzisz na plaży, Twoje ciało skwierczy równomiernie, a wszechogarniająca nuda popycha do lektury książki/czasopisma. I kicha - słońce odbija się od śnieżnobiałych stron. Z czytnikiem na plaży jeszcze nie byłam, ale na przystanku oczekując na przesiadkę, już tak. Strony są nieco szarawe, więc nie ma problemu z czytaniem.
Natomiast czytanie po zmroku (pod kołdrą z latarką) w moim przypadku zostało niezmienne, choć najnowszy Kindle Paperwhite ma już podświetlany ekran, więc jest nadzieja ;)
Zapach!
Dla mnie to podstawa! Wącham wszystko, a już książki i gazety szczególnie, po kilka razy. To jest mój główny problem z czytnikiem - nigdy nie będą prawdziwą, pachnącą książką, nigdy. Na początku ten deficyt maskował zapach nowego etui, ale już nic nie czuć :(
Niedawno Kominek wypalił, że papierowe książki nie pachną. Zalecił eksperyment, dokładnie opisując co mamy zrobić, by nie poczuć nic i przyznać mu rację. Hmm, albo Kominek ma uszkodzone pola węchowe, albo tak zafiksował się na punkcie ebooków, że będzie wmawiał nam wszystko. Sorry, ja czuję zapach książki z odległości 30cm (ale pewnie dlatego, bo nie jestem człowiekiem ;p).
Biblioteczka
Nie wiem, czy też tak macie, ale uwielbiam węszyć ludziom po książkach. Podpatrywać jak je układają na półkach, co czytają, czy zostawiają swój ślad na książkach itd. To dużo mówi o właścicielu. Nie odważyłabym się wziąć czyjegoś Kindle i przejrzeć, co ma w środku, więc jeśli za kilkanaście, kilkadziesiąt lat wszyscy będziemy dziećmi e-książek, to się pochlastam ;p
Czyta książkę na kalkulatorze, debil jeden
Moim największym oporem i wymówką było korzystanie z Kindle w środkach komunikacji miejskiej, czy innych miejscach publicznych, gdzie dość łatwo jest taki czytnik ukraść lub zaczaić się w ciemnej uliczce i pod groźbą oskalpowania tudzież gwałtu zażądać go od prawowitego właściciela. Tymczasem spotykam się raczej z czytaniem przez ramię, kilka razy też przysiadł się do mnie ktoś inny z czytnikiem, raz pewna pani czytała jedną stronę swojej książki przez pół godziny, zezując na moją porywającą lekturę o parafiliach.
Jak widzicie, w wielu kwestiach przyznaję czytnikom wyższość nad papierową książką. Z pewnością sprawdzają się w podróży, gdy chcemy zabrać ze sobą kilka pozycji, w codziennej bieganinie, gdy nie chcemy rujnować sobie kręgosłupa nadmiernymi ciężarami i mam nadzieję w przyszłości, gdy ceny ebooków nieco stopnieją (dziś są tańsze o ok. 10zł od wersji papierowej..co za interes?), otworzą się czytelnicze bramy dla osób, które wchodząc do księgarni muszą się ograniczać lub obejść smakiem, by było za co ugotować dziecku obiad. Jednak żaden czytnik, ebook nie zastąpi mi magii obcowania z drukowanym słowem, teksturą papieru, narkotycznym zapachem i szelestem przewracanej naprędce strony, gdzie czai się ciąg dalszy filmu wyświetlanego w mojej wyobraźni.
No i jak na wersji elektronicznej zdobyć autograf autora książki? :)
P.S. Od niedawna mam konto na Lubimy Czytać, gdzie można podglądać, co ostatnio przeczytałam, co czytam (ostatnio głównie niemieckie teksty o lekach ;p), co bym przeczytała, a nie posiadam w swoich przepastnych zbiorach. I można dodać mnie do znajomych - obiecuję splądrować Wasze półki :D
chciałam glosować w twej ankiecie.. ale nie istniała opcja z którą się "utożsamiam" mianowicie.. czytam papierowe poniekąd z przymusu gdyż nie posiadam ebooka..nosze się z zamiarem zakupu ale jeszcze go nie zrealizowałam ;) wiec jestem tradycjonalistką póki co ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy człon był, ale będę pamiętać na przyszłość, by zostawić Ci pole do wpisu swojej odpowiedzi ;p
UsuńNajlepiej mieć papierowe do czytania w domu i czytnik na wyjścia i podróże, o! Też lubię buszować ludziom po ksiażkach, a do czytnika bym nie zajrzała...
OdpowiedzUsuńTak teraz robię, w domu tomiszcza, w podróży inne książki, tylko czasem mnie denerwuję, jak nie mam czasu czytać w domu, a zatrzymałam się na interesującym wątku, tak jak teraz z Kingiem... :D
UsuńKominek to ten blogowy celebryta? No comment ;)
OdpowiedzUsuńOczywiscie, ze ksiazki pachna i nigdy nie zrezygnuje z nich w calosci. Czytnik kupie pewnie, jak bedzie mozna juz odtwarzac wszystkie formaty, jak bedzie podswietlony i w dobrej cenie i pewnie jeszcze z 10 roznych warunkow by sie znalazlo. Alternatywnie do papierowej, slucham audiobookow, na zakupach, podczas robienia prania, zmywania itd. Boska sprawa!
Mam audiobook Gry o tron, ale jeszcze nie słuchałam. Chyba podobnie jak było z czytnikiem, potrzebuję pochodzić trochę wokół tematu :)
UsuńOJ ja chodzilam cale lata wkolo tego ;)
UsuńPhilipp mnie zmuszal i zmuszal i w koncu przekonal :))
naprawde warto!
a gre o tron tez prawie cala juz przesluchalam, tylko pierwsza czesc mialam papierowa
sama zastanawiam się nad kupnem czytnika, ale właśnie obawiam się że zabraknie mi zwykłej książki;p
OdpowiedzUsuńA ja lubię i to, i to...
OdpowiedzUsuńAle niektóre książki muszę mieć w formie tradycyjnej i tylko takie toleruję!
I nie znoszę jak mi ktoś grzebie na półkach ;)
Oj, ale to taki hołd dla słowa pisanego! :D
UsuńJa,z wielu przyczyn, już tylko e-booki. Mój iPad mini w tej kwestii (i jako jedynej chyba) jest niezawodny. W przeciwieństwie do czytników, mam regulację jasności strony, a i połączenie z netem ułatwia zakupy i ściaganie kolejnych pozycji.
OdpowiedzUsuńMam ogromny szacunek do książek, jako dzieła literackiego i (nie)stety przekaz, treść mają dla mnie przeważające znaczenie, reszta jest kwestią mojej wygody.
Tutaj w jUKeju niemal wszyscy mają czytniki, zwłaszcza starsi ludzie korzystają z nich w autobusach albo knajpach.
Realia są też takie, że często się przeprowadzam, a książki to prawdziwe utrapienie jeśli chodzi o pakowanie i noszenie, zwłaszcza takie, które raz przeczytane, tylko zbierają kurz...
Moim utrapieniem jest brak dostępności wielu polskich książkowych nowości w formie elektronicznej, ewentualny zakup wiąże się ze zwiększonymi kosztami i długim czasem oczekiwania :( mam nadzieję że szybko się to zmieni.
Z przeprowadzką masz racje, już przy pakowaniu biblioteki do pudeł na czas remontu myślałam, że mnie szlag trafi i nie wyobrażam sobie wywozić ich gdzieś dalej. Nawet przy wyjeździe na wakacje prościej jest zapakować 4-5 książek do czytnika, niż do walizki (która jak wiadomo ZAWSZE jest za mała ;p)
UsuńA nie dasz rady zamawiać z polskich empików, matrasów itd? Wydawałoby się, że wersja elektroniczna raczej szybko się przemieszcza :)